Proza, poezja, architektura. Wrażenia z ostatnio przeczytanych książek, garść informacji z rynku wydawniczego oraz okazyjne wynurzenia literaturą inspirowane.
Lipiec. Spokój. Nic się nie dzieje. Słodkie lenistwo. Idealny czas na spędzenie długich chwil z książką.
Akurat.
W moim przypadku lipiec upłynął pracowicie, na lekturę nie starczało albo czasu, albo sił. Przeczytałam tylko 7 książek, zakładałam nieco więcej. Zaledwie 4 wchodzące w skład moich ‘wakacyjnych stosów’ (pogodziłam się już z faktem, że tych najgrubszych tomów najprawdopodobniej nie uda mi się nawet zacząć), 3 nominowane do Nike (o tym więcej wkrótce).
Czas wybrać najlepszą książkę miesiąca. Tym razem wybór jest wyjątkowo prosty.
Miejsce trzecie: Barbara Włodarczyk Nie ma jednej Rosji – sprawnie napisana porcja reportaży o jednym z moich ulubionych krajów. Chociaż niedosyt pozostał.
Miejsce drugie: Tadeusz Lubelski Historia niebyła kina PRL – z miłości do kina, zwłaszcza tego z lat 50. i 60. (nawet, jeśli są to filmy-widma) Zabawne, że w tych stosunkowo trudnych czasach, powstawały filmy o takiej jakości, o jakiej obecnie możemy jedynie pomarzyć.
Miejsce pierwsze: Filip Springer Źle urodzone – pięknie wydane reportaże o brzydkiej architekturze. Nie tylko przyjemna w odbiorze, ale i niezwykle interesująca. Dla tych, który architekturą się interesują, jak i dla tych, którzy nie mają o niej żadnego pojęcia. Poproszę o więcej takich książek.
Plany na sierpień:
Ciąg dalszy pozycji znajdujących się na liście nominowanych do Nike (chociaż to zaczyna być coraz trudniejsze) oraz moich stosów (mam nadzieję, że będzie mi to szło sprawniej niż w lipcu). Mam też ochotę na a) coś lżejszego (Pratchett? Akunin? ostatnio troszkę tych panów zaniedbałam), b) jakąś książkę historyczną (wypadałoby wrócić do porzuconej Europy Normana Daviesa).
Życzę wam owocnego w dobre lektury sierpnia. I hektolitrów pysznej kawy. Mrożonej, oczywiście.