Proza, poezja, architektura. Wrażenia z ostatnio przeczytanych książek, garść informacji z rynku wydawniczego oraz okazyjne wynurzenia literaturą inspirowane.
Wojciech Nowicki
Wydawnictwo Czarne, 2013
Salki to pomieszczenia na poddaszu mówili też „nyże” na miejsce, gdzie można sobie urządzić lamusik nad głową. Zupełnie jak te historie tutaj, salki mojej pamięci, które dla wszystkich otwieram.
Salki to niesamowita podróż w czasie i przestrzeni. Nieco chaotyczna, oparta w dużej mierze na skojarzeniach, niż na porządku chronologicznym. Podróż, której głównym celem jest nie tylko przemieszczanie się z miejsca na miejsce, lecz również poznawanie i odkrywanie nowych obszarów.
W tym miejscu trzeba wyjaśnić najważniejszą nieścisłość – Salki to nie książka podróżnicza. To nie przemieszczanie w sensie stricte fizycznym stanowi trzon tej książki (chociaż owszem, ono się tutaj pojawia i odgrywa również ważną role), najnowsza książka Nowickiego to przede wszystkim podróż w czasie. To właśnie za pomocą nawet bardzo skromnej dokumentacji, listów, spisanych relacji, mamy niejednokrotnie okazję poznać to, co już dawno przestało istnieć, przynajmniej w sensie materialnym.
(…) W moich salkach jest za to cała rodzina, co z tego, że trochę wybrakowana, że niekompletne są ich portrety, czasem brakuje im głowy, a czasem korpusu. Są za to ich żale, a żale i tęsknoty to była ich esencja, nią był przesiąknięty każdy atom ich ciała.
Dużą część książki Nowicki poświęca historii swojej rodziny. Jest to próba usystematyzowanie i zrozumienia skomplikowanych losów swoich przodków, przesiedleńców z terenów leżących na obszarze współczesnej Litwy i Ukrainy, którym zaraz po wojnie ktoś kazał osiedlić się w Opolu, w miejscu, w którym niegdyś znajdowało się śmietnisko. Żyjąc na tej obcej ziemi, z której co chwila wychodziły fragmenty przeszłości, utracili wszelką chęć przemieszczania się i podróżowania, żyjąc tym samym tęsknotą za miejscem, które bezpowrotnie utracili. By lepiej ich zrozumieć, autor przywołuje swoje wspomnienia, w których często zawarte są wspomnienia jego przodków. Zarówno te o raju utraconym, jak i te o brutalnych zbrodniach Banderowców.
Losy rodziny Nowickiego nie są jednak jedynym tematem, który porusza autor na kartach Salek. W tej książce dzieje się dużo, autor przywołuje wiele zagadnień, na pierwszy rzut oka nieco wyrwanych z kontekstu - począwszy od opisu pewnego zoo (do czego w pewien sposób nawiązuje okładka), relacji z egzekucji zabójcy króla Henryka IV, aż do bardzo ciekawej wyprawie do dawnych szpitali psychiatrycznych. Ten pozorny mis-masz tak naprawdę tworzy jednak spójną całość, napisany w sposób niezwykle intrygujący traktat o pamięci i podróżowaniu.
Salki to dzieło idealne na leniwe, jesienne wieczory. Wymaga chwili zadumy, o co raczej trudno w zatłoczonym tramwaju, czy w trakcie 15-minutowej przerwy na kawę. Książka ta czytana w pośpiechu traci swój urok, może nawet zniechęcić czytelnika do kontynuacji lektury. A to wielka szkoda, ponieważ Wojciech Nowicki stworzył dzieło, które powinno trafić w ręce wszystkich czytelników, nawet (a może nawet przede wszystkim) tych najbardziej wymagających.