Proza, poezja, architektura. Wrażenia z ostatnio przeczytanych książek, garść informacji z rynku wydawniczego oraz okazyjne wynurzenia literaturą inspirowane.
Piątek trzynastego. To musiało się tak skończyć.
Wygląda na to, że poznaliśmy już wszystkie nominowane panie. Teraz czas zająć się tą brzydszą częścią nominowanych.
Igor Ostachowicz Noc żywych Żydów
Noc żywych Żydów czytało mi się dobrze, było tam sporo humoru, autor przemycił również kilka ciekawych pomysłów. Kwestia języka troszkę mi przeszkadzała (pamiętne stwierdzenie „wacek jak płonąca żagiew"), czasami autor odrobinę dawał się ponieść swoim pomysłom. Niemniej jednak nie przypuszczałam, że pan Igor i jego dzieło zajdą aż do finału - no proszę, pomyliłam się. Kolejny raz.
Ja i jury odbieramy książki na zupełnie innych falach.
Zostały się jeszcze dwie wolne lokaty. Przypuszczam, że jedną zajmie Twardoch (chociaż patrząc na dotychczasowe decyzje jury mogę być w błędzie), co do drugiej nie mam już pewności. Varga? Pilch?