Proza, poezja, architektura. Wrażenia z ostatnio przeczytanych książek, garść informacji z rynku wydawniczego oraz okazyjne wynurzenia literaturą inspirowane.
Anna Janko
Wydawnictwo Literackie, 2012
Bałam się tej książki. Miała to być literatura kobieca, a ja takich historii nie lubię. Ale przecież to Anna Janko. Czy poetka mogłaby napisać powieść dla kobiet czytających kolejne pozycje z wydawnictwa Harlequin? W sumie dlaczego nie?
Fabuła: ona, on, dwoje dzieci i jeszcze jeden on, taki po cichu, z doskoku. Ona nie jest zadowolona ze swojego życia, waha się pomiędzy tworzeniem szczęśliwej rodziny z mężem, a udanym pożyciem z kochankiem. I to wahanie towarzyszy nam przez 364 strony powieści, historia związku przeplatana z wspomnieniami miłosnych uniesień i fascynacji seksualnych z lat młodzieńczych.
I na tym koniec. Historia, którą słyszeliśmy już milion razy (chociażby w wierszach Bargielskiej), znamy na pamięć wszystkie możliwe zakończenia i choć nie chcemy po raz kolejny jeść odgrzewanego kotleta, pisarze oraz twórcy filmów uparcie nam go serwują i bezczelnie życzą smacznego. Jednak kotlet à la Janko smakuje nieco lepiej. Sekret tej potrawy tkwi w zjadliwym sosie i zaskakujących dodatkach.
Oklepaną historię ratuje styl pisarki, która, jak już to wielokrotnie powtarzałam, jest jednocześnie poetką. Widać, że w przeciwieństwie do wielu innych autorek, Janko pisać potrafi. Kreśli ładne, wzniosłe zdania, składające się z eleganckich wyrazów wykraczających poza standardowy repertuar ‘fajnie i OK’. Zdarza się jej bawić stylami, nieco zniżać lot zahaczając o wulgaryzmy, jednak wszystko robi z umiarem i wyczuciem. Oczywiście zdarza się tu i ówdzie jakieś cliché, pisząc powieść o miłości jest to przecież nieuniknione. Żeby jednak nie było tak standardowo i oklepanie, Janko od czasu do czasu dorzuca nam fragment opisujący sceny z dość brutalnego życia intymnego wybranych insektów. Interesujący dodatek.
Pasja według św. Hanki to książka wyróżniająca się na tle podobnych pozycji zwanych literaturą kobiecą. Komu ją polecam? Przede wszystkim osobom (raczej kobietom), które gustują w takich historiach, ale jednocześnie nie boją się stylu poetyckiego. Mnie, pomimo mojej jawne awersji do literatury tego typu, udało się przebrnąć przez całość (chociaż łatwo nie było), a to już coś znaczy.