Proza, poezja, architektura. Wrażenia z ostatnio przeczytanych książek, garść informacji z rynku wydawniczego oraz okazyjne wynurzenia literaturą inspirowane.
Eduardo Mendoza
Znak, 2012
Eduardo Mendoza. Jedni go lubią, inni omijają go szerokim łukiem. Nic w tym dziwnego, ten hiszpański pisarz tworzy prozę wyjątkowo specyficzną. Nie chodzi wcale o to, że jego teksty są wymagające i trudne – ależ skąd! U Mendozy, którego większość polskich czytelników kojarzy z serią książek o przygodach pewnego mało rozgarniętego fryzjera damskiego, pełno absurdu, groteski oraz satyry. Skąd więc tak rozbieżne opinie dotyczące jego książek? W odpowiedzi na to pytanie pomoże mi Prześwietny raport kapitana Dosa, proza króciutka, bo licząca zaledwie 158 stron, jednak ukazująca najważniejsze cechy stylu autora.
Prześwietny raport kapitana Dosa to, jak sama nazwa wskazuje, dziennik pokładowy prowadzony przez kapitana statku kosmicznego, który przemierza galaktykę w celu wypełnienia tajemniczej misji, o szczegółach której praktycznie nikt nie został poinformowany. Podróż odbywa w doborowym towarzystwie, oprócz niego na pokładzie znajdują się Przestępcy, Upadłe Kobiety oraz Nieprzewidywalni Staruszkowie. Sytuacja nie prezentuje się jednak zbyt korzystnie, zapasy prowiantu, wody, lekarstw oraz szamponu są na wyczerpaniu. Horacio Dos, wbrew zaleceniom, postanawia zatrzymać się na jednej z wielu stacji kosmicznych w celu uzupełnienia braków. Oczywiście nie będzie to tak łatwe, jak mu się wydaje. Okazuje się bowiem, że każda napotkana stacja boryka się z problemami, a dowodzące nią postaci nie są najbardziej przyjaznymi osobami w całej galaktyce.
Wbrew temu co może się wydawać, powieść Mendozy nie jest opowieścią stricte przygodową z elementami science-fiction. Owszem, taki pierwiastek również się tutaj znajduje, ale to nie on jest najważniejszy. Prześwietny raport kapitana Dosa to przede wszystkim, jak to zwykle u Mendozy bywa, satyra mająca na celu wykpienie naszych wad. Autor w tej zabawnej i ciekawej historyjce przemyca wiele celnych spostrzeżeń dotyczących współczesnego społeczeństwa, zwłaszcza tych związanych z pragnieniem władzy. Nie oszczędza tutaj nikogo, wszyscy bohaterowie jawią się jako banda zwykłych idiotów, praktycznie niemożliwe jest odnalezienie w tłumie pojawiających się tutaj postaci chociaż jednego egzemplarza zrównoważonego psychicznie osobnika. Nawet jeśli wydaje nam się, że trafiliśmy na kogoś w miarę normalnego, w końcu ląduje on w stroju alzackiej pasterki. Nie można również doszukiwać się logiki w działaniach bohaterów, bo jej tam po prostu nie ma. Chór madrygalistów jako broń ostateczna – proszę bardzo. Mendoza nie przejmuje się również poprawnością polityczną, co w jeszcze większym stopniu podkreśla wciąż funkcjonujące stereotypy. Kobieta w jego prozie to długonogi przedmiot fascynacji erotycznej, chociaż zdarza się, że to właśnie przedstawicielka płci pięknej okazuje zdrowy rozsądek i przejmuje inicjatywę. Nie zmienia to jednak faktu, że gros feministek nie zapała miłością do tego autora. Nie pomoże nawet fakt, że większość mężczyzn na kartach powieści Mendozy to postaci, które na widok przedstawicielki płci pięknej myślą tylko o jednym.
Prześwietny raport kapitana Dosa to książka przyjemna, aczkolwiek niewybitna. Nie znajdziemy tutaj wzniosłych słów, styl Mendozy nie należy do pięknych i szykownych. Jest on prosty i po brzegi wypełniony absurdalnym, dosadnym i zazwyczaj mało wyszukanym poczuciem humoru. Jeśli ktoś ma ochotę na odrobinę odprężenia i relaksu – zapraszam. Przygodę z Mendozą można zacząć od tej króciutkiej pozycji, a jeśli komuś przypadnie do gustu, to zachęcam do lektury książek z komiczno-kryminalnej serii przygód fryzjera damskiego. Jeśli się wam nie spodoba, to chyba możecie sobie darować dalsze próby przekonania się do jego twórczości.