Proza, poezja, architektura. Wrażenia z ostatnio przeczytanych książek, garść informacji z rynku wydawniczego oraz okazyjne wynurzenia literaturą inspirowane.
Autor: Katarzyna Surmiak-Domańska
Wydawnictwo Czarne, 2012
Nie czytam takich reportaży. Czytam zapiski o innych krajach, innych kulturach. Lubię lektury, które poszerzają moje horyzonty i od których mogę nauczyć się czegoś nowego. Dlatego po Mokradełko sięgnęłam z pewną rezerwą. Zupełnie niepotrzebną.
Główną bohaterką tego reportażu jest Halszka Opfer, autorka słynnego Kato-taty, autobiografii w której zdecydowała się wyjawić całej Polsce, że w dzieciństwie była wykorzystywana przez swojego ojca, w dodatku za przyzwoleniem swojej matki. Historia wyjątkowo bolesna, nic więc dziwnego, że Halszka zdecydowała się na taki krok. Halszka, nie-Halszka, ponieważ autorka, by chronić własną tożsamość, zdecydowała się przybrać pseudonim. Idea początkowej tajności jednak rozmyła się z momentem, w którym Halszka niespodziewanie zaczęła udzielać wywiadów i pojawiać się w telewizji. Wszyscy z jej otoczenia ją rozpoznali, wszyscy poznali prawdę i od razu wyrobili sobie odpowiednie zdanie na temat zaistniałej sytuacji. Jedni stanęli za nią murem, inni odwrócili się do niej plecami. Ojciec już nie żył, więc było mu wszystko jedno. A co z matką? Matka najzwyczajniej w świecie stwierdziła, że nie chce swojej córki znać.
Mokradełko to podróż autorki reportażu oraz Halszki do tej obrażonej i obojętnej matki, próba nawiązania kontaktu oraz, być może, poznania odpowiedzi na pytanie, dlaczego przez tyle lat udawała, że nie widzi, co dzieje się wokół niej. Nie jest to jednak jedyny cel tego reportażu. Całość przeplatana jest wypowiedziami osób z najbliższego otoczenia Halszki, począwszy od męża i teściowej na lekarzu rodzinnym kończąc. Każdy maluje swój własny portret bohaterki – ofiary, która regularnie była molestowana przez ojca lub prowokatorki, która w dorosłym życiu nigdy nie stroniła od kontaktów seksualnych z innymi mężczyznami. Niby ukrywa się pod pseudonimem ale z drugiej strony pokazuje swoją twarz w telewizji i opowiada o tak bolesnych przeżyciach na oczach całej Polski. Mówi o sobie, że jest ofiarą (niem. Das Opfer – ofiara) ale zachowuje się zupełnie inaczej, niż na typowy przykład ofiary przystało.
Jaka jest więc naprawdę Halszka? Tego do końca nie wiemy. Katarzyna Surmiak - Domańska nie wydaje ostatecznego wyroku. Jest uczestniczką wydarzeń, towarzyszy Halszce w podróży, je obiad u jej matki i pije kawę w czasie spotkania z jej bratową, ale mimo wszystko stara się być obiektywna. I właśnie ten obiektywizm oraz wyjątkowo sprawny styl autorki sprawia, że książkę czyta się bardzo dobrze i bardzo szybko. Przeczytanie całości zajęło mi dosłownie pół dnia, nie mogłam się od niej oderwać. Chciałam poznać prawdę o głównej bohaterce, ale nic takiego się nie wydarzyło. I bardzo dobrze.
Standardowo: czy pani Surmiak – Domańska zasłużyła na nominację? W pewnym sensie na pewno tak. Co prawda reportaży ostatnio na rynku pojawia się bardzo dużo, ale ten lekko się na ich tle wyróżnia. Nie dość, że porusza kontrowersyjną kwestię, to jeszcze czyta się go niemalże jak powieść. Czy ma szanse na wygraną? To już ciężko ocenić. Jest to reportaż dobry (może nawet bardzo dobry) ale nie jest wybitny.
Powtórzę raz jeszcze - pomysł wrzucenia wszystkich gatunków literackich do jednego worka i wyłonienie z niego zwycięzcy jest naprawdę niesprawiedliwy. Bo jak tu np. porównać reportaż z poezją? To raczej karkołomne zadanie.