714 Obserwatorzy
100 Obserwuję
literatkakawy

Literatka kawy.

Proza, poezja, architektura. Wrażenia z ostatnio przeczytanych książek, garść informacji z rynku wydawniczego oraz okazyjne wynurzenia literaturą inspirowane.

Teraz czytam

Bodo wsrod gwiazd
Anna Mieszkowska
Modernizmy. Architektura nowoczesności w II Rzeczypospolitej Tom 2. Katowice i województwo śląskie
Andrzej Szczerski, Zbigniew Kadłubek
Przeczytane:: 73/366 stron
Plantageneci. Waleczni królowie, twórcy Anglii
Dan Jones
Przeczytane:: 32/640 stron
Grobowiec Lenina
David Remnick
Przeczytane:: 84/580 stron

O bloku słów kilka

 

Miały poprawić warunki życia w przestrzeni miejskiej, stały się jej największym utrapieniem. Ich niepozorny wygląd miał zostać zrekompensowany starannie przemyślaną funkcjonalnością. Pomyślane dla dużych ośrodków, dziś spotykane są nawet w najmniejszych mieścinach. Choć ich budowa miała opierać się na dokładnym planie, patrząc na ich współczesne skupiska na pierwszy rzut oka trudno zauważyć w ich umiejscowieniu jakąkolwiek logikę. Bloki mieszkalne zamiast postępu i wygody, dziś wywołują w nas raczej odwrotne skojarzenia.

 

Patrząc na dzisiejsze blokowiska (do niedawna jeszcze szare, dziś mieniące się wszystkimi kolorami tęczy – fenomen, do którego jeszcze wrócimy) trudno uwierzyć, że miały one ułatwiać życie ich mieszkańcom. Jeszcze z większym problemem przyjmujemy wiadomość, że te wielkie zespoły mieszkaniowe nie są produktem totalitarnego Związku Radzieckiego, lecz wywodzą się z Francji (choć i tam w latach międzywojennych rodziły się pomysły pierwszych bloków). Skąd się one wzięły? Żeby poznać odpowiedź na to pytanie musimy cofnąć się o jeden wiek. A nawet odrobinę dalej.

 

XIX-wieczny Wiedeń

 

Zacznijmy od przełomu XIX i XX wieku, czasu wielkiej rewolucji przemysłowej. Miasta bez żalu porzuciły swoje rzemieślniczo-kupieckie oblicze i pozwoliły na to, by pomiędzy rynkami, kamieniczkami i kościołami wyrosły buchające czarnym dymem fabryki. Taki potwór, szczyt nowoczesności, to w końcu nieskończenie wiele korzyści: szybsza i bardziej efektywna praca oraz wiele nowych miejsc zatrudnienia. Nic dziwnego, że miasta niczym magnes zaczęły przyciągać mieszkańców pobliskich wsi, co w rezultacie spowodowało masowy transfer ludności z obszarów wiejskich do większych ośrodków, ostatecznie prowadząc do ich przeludnienia. Kamienice pękały w szwach, na nic zdawały się budowane osiedla robotnicze. W obliczu braku schronienia, przybysze często osiedlali się w miejscach, które do zamieszkania wcale się nie nadawały. O tym, jak źle wyglądała ta sytuacja, niech poświadczy sporządzony w 1917 r. spis wiedeńskich mieszkań*. Okazało się, że 92% mieszkań nie posiada własnej toalety, 95% nie zostało podłączonych do instalacji wodociągowej, średni metraż mieszkania to 30m2, 58% mieszkańców nie ma własnego łóżka, wiele z nich żyje w ślepych kuchniach, brak okien doskwierał również i w pokojach.

 

Nic więc dziwnego, że głównym zadaniem ówczesnych architektów, było znalezienie wyjścia z tej uwłaczającej godności człowieka sytuacji. Uporządkowanie tak zdewastowanej tkanki miejskiej graniczyło z cudem, dlatego wielu z nich zajęło się projektowaniem zupełnie nowych założeń miejskich, różnych od tych dotychczasowych. Pomysły te nasiliły się zwłaszcza w 20-leciu międzywojennym wraz z nadejściem modernizmu, kierunku głoszącego zasadzę szeroko pojętego funkcjonalizmu. Zamiast spontanicznego rozwoju miał być przemyślany plan, wąskie alejki miały zastąpić szerokie ulice, wyłożone kamieniem place miały ustąpić miejsca pasom zieleni, a zamiast mało wydajnych domów i kamienic miały powstać bloki i wieżowce, które pomieściłby niezliczoną ilość mieszkańców, gwarantując im tym samym dogodne warunki.

 

Jednostka mieszkaniowa

 

Za ojca blokowisk powszechnie uważa szwajcarskiego architekta Le Corbusiera, który swoje oczarowanie samowystarczalnymi okrętami pasażerskimi zdecydował się uwidocznić w funkcjonalnej jednostce mieszkaniowej. Pragnął on stworzyć „maszynę do mieszkania”, miejsce, które nie będzie jedynie noclegownią (i to w dodatku mało wygodną), ale schronieniem, w którym właściciel będzie chciał przebywać. Budynek miał oczywiście być zgodny z głównymi założeniami modernizmu, zarówno z tymi gwarantującymi dostęp do światła, powietrza i zieleni, jak i z tym nawołującym do zaniechania wszelkiej ornamentacji. Choć plany stworzenia takiej konstrukcji chodziły mu po głowie już od lat 20 minionego wieku, to na ich realizację musiał poczekać aż do roku 1952. Wówczas w Marsylii stanął wsparty na słupach, 12-piętrowy betonowy blok. Jego pragnienie, by podobnie jak w przypadku okrętu i tutaj wszystkie ważne sprawy można było załatwić nie opuszczając były budynku, zostało spełnione. Wewnątrz, prócz 337 dwupoziomowych apartamentów, znalazło się miejsce na sklepy, restaurację, zaplecze sportowe i medyczne, przedszkole i żłobek a także księgarnię i hotel. Na płaskim dachu udało się wygospodarować przestrzeń na niewielką sadzawkę dla dzieci i ogród. Pasy okien zapewniły dostęp światła a ukryte w piwnicy maszyny odpowiadały za klimatyzację i ogrzewanie mieszkań. Eksperyment się udał.

 

Idea jednostki mieszkaniowej szybko obiegła niemal cały świat. Budynek ten wprost promieniał doskonałością – był niezwykle wydajny, a przy tym koszty jego budowy wydawały się być rozsądne. To było idealne rozwiązanie dla przeludnionych miast krajów bloku wschodniego, w tym również cierpiącej na powojenny deficyt mieszkaniowy Polski. Pomysł Le Corbusiera musiał jednak zostać poddany kilku przeróbkom. Jedno przestronne (w dodatku dwupoziomowe!) mieszkanie może pomieścić w sobie kilka mniejszych i dać schronienie większej ilości rodzin. Szybko wprowadzono również inne ograniczenia. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znikały kolejne udogodnienia: balkony, okna w kuchniach, o zagospodarowaniu dachu nie mogło być nawet mowy. Z „świętej trójcy modernizmu” (słońce, przestrzeń, zieleń) zostało tylko to ostatnie zachowane w postaci trawnika i kilku nasadzeń drzew. Oszczędzono również na materiale służącym do budowy. Popularną jeszcze w latach 50. cegłę później zastąpiono tańszym materiałem gotowym. Wielka płyta co prawda wpisywała się w marzenia modernistów o składaniu domów z prefabrykatów, jednak to, co miało być symbolem postępu i nowoczesności, po kilku latach zaczęło zawodzić.

 

Superjednostka

 

Kto zawinił? Raczej nie można obarczać winą architektów, oni akurat przeważnie chcieli dobrze. Wystarczy przypomnieć sobie słynny Przyczółek Grochowski, który w zamierzeniu twórcy, Oskara Hansena, miał być idealnym miejscem do zamieszkania, jednak ograniczenia nałożone przez władzę oraz samowolna ingerencja w projekt nie pozwoliły wcielić mu ich w życie. Funkcjonalne osiedle przerodziło się w miejsce, w którym dojście do własnego mieszkania wiąże się z pokonywaniem wielu kilometrów. Nie inaczej było z katowicką Superjednostką Mieczysława Króla, która miała być polską odpowiedzią na marsylskiego giganta, czy tryskającymi zielenią Sadami Żoliborskimi Haliny Skibniewskiej. Choć w początkowej fazie o mieszkaniu w jednostce marzyli niemal wszyscy, bez względu na grupę społeczną, to jednak wkrótce zapał osłab (podobnie jak z marzeniem o małym fiacie). To, co na początku lat 60. wciąż kusiło nowoczesnością, na początku lat 90. było już utożsamiane jako siedlisko zła, mającego zgubny wpływ na młodzież (słynni „blokersi”). W Polsce eksperyment się nie powiódł.

 

Pruitt-Igoe

 

Polska nie jest osamotniona w swojej nienawiści do blokowisk. 15 lipca 1972 o godz. 15:32 w St. Louis w stanie Missouri dokonało życia Osiedle Pruitt-Igoe. Zamieszkujący je Afroamerykanie znienawidzili swój dom do tego stopnia, że zaczęli go na własną rękę demolować. Podłożenie dynamitu uchroniło budynek przed powolnym okresem rozkładu a przy okazji, zgodnie z interpretacją Charlesa Jencksa, stało się symbolicznym zakończeniem ery modernizmu. Swoją drogą to nie był ostatni budynek autorstwa Minoru Yamasakiego, który obrócił się w gruz. W 9 września 2001 roku w Nowym Jorku dwie bliźniacze wieże jego projektu spotkał równie tragiczny los.

 

W Polsce nie wyburzamy starych osiedli. Nie lubimy blokowisk, ale wciąż stanowią one jedyne rozwiązanie mieszkaniowe dla tych, których nie stać na dom ani na nowoczesny apartamentowiec. Zamiast niszczyć, konserwujemy. I to jak! Szare płyty zostają pokrywane taflami styropianu, który szybko zaczyna się mienić wszelkimi dostępnymi kolorami tęczy, pojawiają się geometryczne wzory a nawet ascetyczna elewacja może zamienić się w prawdziwy obrazek. W ten sposób popadliśmy ze skrajności w skrajność, depresyjna szarość przerodziła się w kicz sprawiając, że problem blokowisk wcale nie został rozwiązany i prawdopodobnie musimy się z tym pogodzić.

 

Retkinia, Łódź (fot. własna)

 

Jaki będzie dalszy los polskich bloków? W obecnej chwili trudno cokolwiek na ten temat powiedzieć. Te bardziej oryginalne (jak chociażby wspomniana już Superjednostka) z pewnością zostaną uznane za zabytki, zwłaszcza teraz, gdy tak dużo mówi się o ochronie budowli modernistycznych. Inne za pomocą murali zamienia się w dzieła sztuki, zapewniając im tym samym dłuższy żywot. A co z resztą? Czy kiedyś podzielą los Pruitt-Igoe i rozpadając się na kawałki uwolnią tak cenny w dzisiejszych czasach grunt? A może wtopiły się tak dobrze w krajobraz Polski, że nie potrafimy sobie wyobrazić już bez nich życia?

 

***

A już wkrótce, za sprawą książki "Bielajewo: zabytek przyszłości" wybierzemy się na spacer do pewnego rosyjskiego blokowiska, które zupełnie przypadkowo stało się inspiracją dla wielu artystów i poetów. Jak postuluje autor książki, Kuba Snopek, to miejsce powinno zostać uznane za zabytek. Czy ma rację?

 

 

Po więcej informacji na temat a) polskiej architektury PRL-u oraz b) pastelozy odsyłam do następujących książek Filipa Springera:

a) Źle urodzone

b) Wanna z kolumnadą

 

 

*Wilfred Koch Style w architekturze, Świat Książki, 2013

MSA 2014 - dzień dwunasty

Po wczorajszym maratonie poetyckim, dziś nadszedł czas, by zadbać o miłośników innych gatunków literackich. We wtorek we wrocławskiej Mediatece zagości bowiem proza i dramat, a to wszystko dzięki Krzysztofowi Vardze oraz Nicoli McCartney.

 

 

 

Krzysztof Varga

 

Pisarz, autor powieści: Chłopaki nie płaczą (1996), Śmiertelność (1998), Tequila (2001, 2010), Karolina (2003), Nagrobek z lastryko (2007), Aleja Niepodległości (2010), Trociny (2012). Za Nagrobek... otrzymał nagrodę Książka Zimy 2006/2007,  był również nominowany do Nagrody Mediów Publicznych Cogito i znalazł się w finale Nagrody Literackiej Nike 2008. Autor prozy eseistycznej Bildungsroman (1997, 2014) oraz tomu prozy 45 pomysłów na powieść (1998, 2014), za który otrzymał nagrodę Fundacji Kultury. Wspólnie z Pawłem Duninem-Wąsowiczem opublikował słownik literatury najnowszej Parnas Bis. Słownik literatury polskiej urodzonej po 1960 roku (1995), a ponadto z tymże i z Jarosławem Klejnockim antologię wierszy najnowszych Macie swoich poetów (1996). W 2008 roku opublikował Gulasz z turula, za który otrzymał nagrodę czytelników Nike 2009. Książka znalazła się ponadto w finale Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus oraz w finale II edycji Nagrody Mediów Publicznych Cogito. W 2014 roku ukazał się tom esejów Czardasz z mangalicą.

 

Więcej:

Trociny

 

 

Nicola McCartney

 

Pochodząca z Belfastu Nicola jest nagradzaną pisarką, reżyserką i dramaturgiem. Mieszka w Szkocji. W latach 1992-2002 była dyrektorką artystyczną grupy teatralnej lookOUT, jako dramatopisarka współpracuje także z Playwrights Studio w Szkocji. Napisała między innymi sztuki: Easy, HeritageLifeboat. Pracowała także jako dramaturg na zlecenie wielu grup i organizacji z Vanishing Point i Międzynarodowym Festiwalem w Edynburgu (2005) włącznie. Udziela się także w sektorze akademickim, działa w społeczności lokalnej. Obecnie pisze pierwszą powieść ICE ANGEL oraz pracuje dla radia, telewizji i filmu.

 

 

Spotkania odbędą się we wrocławskiej Medatece we wtorek (15.07), kolejno o godzinie 19:00 i 20:30.

 

Internetowa transmisja (na żywo) spotkań dostępna jest na tej stronie.

 

Materiały fotograficzne oraz noty biograficzne pochodzą ze strony festiwalu.

MSA 2014 - dzień jedenasty

Wszystko co dobre szybko się kończy - również i weekendy. Dlaczego jednak nie osłodzić sobie nieco tego gorzkiego poniedziałku? Ponieważ tradycyjny cukier w nadmiarze szkodzi, proponuję w zamian skosztować odrobiny poezji, najlepiej tej reprezentowanej przez artystów w ramach Miesiąca Spotkań Autorskich: Ryszarda Krynickiego i Liz Lochhead.

 

 

Ryszard Krynicki

 

Jeden z najważniejszych twórców współczesnej polskiej poezji. Poeta, tłumacz, wydawca. Jest współzałożycielem istniejącego od 1989 roku poznańskiego Wydawnictwa a5, które prowadzi razem z żoną Krystyną (od 1998 roku w Krakowie). Należy do pokolenia poetów Nowej Fali, był członkiem opozycji, od roku 1978 w redakcji podziemnego pisma Zapis. Autor kilkunastu książek poetyckich, m. in. Pęd pogoni, pęd ucieczki (1968), Akt urodzenia (1969), Drugi projekt organizmu zbiorowego (1973), Organizm zbiorowy (1975), Jeżeli w jakimś kraju (1982), Ocalenie z nicości (1983), Niepodlegli nicości (1988), Magnetyczny punkt (1996), Nie szkodzi (2002), Kamień, szron (2005), Wiersze wybrane (2009), Przekreślony początek (2013). Laureat  wielu nagród literackich, m.in. Nagrody im. Kościelskich (1976), Nagrody Fundacji im. A. Jurzykowskiego w Nowym Jorku (1989), Nagrody Friedricha Gundolfa (2000). W 2005 uhonorowany Srebrnym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis.

 

 

Liz Lochhead

 

roku 2011 została mianowana Narodową Szkocką Poetką. Liz łamie zasady moralne, ale jednocześnie jest bardzo popularna. Urodziła się w Motherwell, Lanarkshire w 1947 roku. Jej pierwszy tomik poetycki Memo for Spring został opublikowany w 1972 roku. Lata osiemdziesiąte były dla niej niezwykle owocnym okresem w pracy poetyckiej i teatralnej. Do najważniejszych sukcesów z tamtych czasów można zaliczyć adaptację Świętoszka Moliera dla Teatru Lyceum (1986) a także Mary Queen of Scots Got Her Head Chopped Off (1987). Liz mówi: „Sztuka teatralna jest czymś co nie istnieje, choć to napiszesz. Zaczyna istnieć dopiero, kiedy jest wystawiana. Wiersz natomiast jest czymś, nawet kiedy nie jest jeszcze skończony. Nawet kiedy się go napisze i schowa pod łóżkiem już tam jest, istnieje”. 

 

 

Spotkania odbędą się we wrocławskiej Medatece w poniedziałek (14.07), kolejno o godzinie 19:00 i 20:30.

 

Internetowa transmisja (na żywo) spotkań dostępna jest na tej stronie.

 

Materiały fotograficzne oraz noty biograficzne pochodzą ze strony festiwalu.

Gościnność słowa. Szkice o przekładzie literackim.

 

Jerzy Jarniewicz

Znak, 2012

 

Na początek małe zadanie:

Przypomnijcie sobie ostatnią przeczytaną książkę zagraniczną. Przywołajcie jej tytuł oraz autora. Nie jest to trudne, prawda? Pamiętacie jej okładkę, bez problemu przypomnicie sobie jej treść, być może wciąż pamiętacie imiona bohaterów. A czy pamiętacie, kim była osoba, która dokonała jej przekładu? Lub może inaczej: czy w ogóle zwróciliście wagę na to, kto jest jej tłumaczem? Nie? No właśnie.

 

Życie tłumacza nie jest usłane różami. Niewielu czytelników zdaje sobie sprawę z tego, że autorem danego dzieła literatury powszechniej nie jest wyłącznie osoba wypisana dużymi literami na okładce, ale również i ten osobnik, którego imię i nazwisko zostało ukryte wewnątrz książki, w miejscu, na które praktycznie nikt nie zwraca uwagi. Tak naprawdę to, co czytamy, poszczególne słowa, całe zwroty i pojęcia, wyszły w przyswojonej przez nas formie nie spod pióra autora, ale są właśnie dziełem tłumacza. Czasem bardziej wiernym oryginałowi, czasem mniej. Chwaląc kunszt danego tekstu nie wiadomo, czyje umiejętności językowe tak naprawdę doceniamy - autora, czy może tłumacza? I w drugą stronę: jeśli książka jest napisana topornym językiem, to czy zawinił faktyczne autor danego gniota, czy może powinniśmy zrzucić odpowiedzialność na mało uzdolnionego autora przekładu?

 

Nic dziwnego, że tłumacze mają już dość bycia niewidzialnymi i chcą wreszcie wyjść z cienia autora i pokazać wszystkim, jaką ciężką pracę muszą wykonać, by polski czytelnik mógł zapoznać się z nowościami oraz arcydziełami literatury światowej. Jeden z nich, Jerzy Jarniewicz, tłumacz takich autorów jak Philip Roth czy John Banville, zdecydował się wydać książkę poświęconą w całości warsztatowi tłumacza literackiego. Zbiór esejów Gościnność słowa. Szkice o przekładzie literackim, wprowadza nieświadomego czytelnika w arkana pracy tłumacza pokazując mu, że dobry przekład nie polega na wiernym oddawaniu znaczenia obcych słów, ale wykracza znacznie poza ten utrwalony w społeczeństwie mit.

 

Zacznijmy od tego, że praca tłumacza to droga pełna dylematów. Pierwszy z nich pojawia się już na starcie. Choć nie do końca zdajemy sobie sprawę, wielokrotnie właśnie to tłumacz decyduje się wprowadzić dany tytuł na rynek polski. Tak właśnie było z Giaurem Lorda Byrona, którego na naszą polską ziemię sprowadził Adam Mickiewicz. Jego decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę, nie dość, że ten skromny dramat widnieje po dziś dzień na liście lektur szkolnych i dał naszej literaturze "bohatera bajronicznego", to jeszcze sprawił, że ów angielski poeta i dramaturg zyskał większą popularność w nadwiślańskim kraju, niż na rodzimych Wyspach. Bywają jednak i decyzje nietrafione, wystarczy spojrzeć na liczbę książek zalegających na półkach w księgarniach, które z bliżej nieznanych przyczyn nie mogą przyjąć się wśród polskich czytelników.

 

Dalej nie jest łatwiej, tłumacz przystępując do pracy musi dokonać wielu innych, kluczowych wyborów. Czy decydować się na zachowane egzotycznego brzmienia tekstu, czy może spolszczać wszystkie oznaki zdradzające, że dany utwór niewiele ma wspólnego z Polską? (Spójrzcie na stare przekłady tekstów, w których tłumacze z uporem maniaka spolszczali nawet angielskie imiona) A co począć z obco brzmiącym tytułem? Zostawić w oryginalnym brzmieniu, przetłumaczyć, a może wymyślić swój własny? (Pamiętacie "Wirujący seks"?) Pozostać wiernym stylowi autora, czy może poświęcić nieco więcej wysiłku i spróbować nieco pobawić się z tekstem?

 

To ostatnie pytanie staje się kluczowe w przypadku tłumaczenia poezji. Tutaj dosłowne tłumaczenie może wielokrotnie doprowadzić do katastrofy, w końcu w tym przypadku styl poety plasuje się na równi z treścią jego dzieła. Co gorsza, rzadko kiedy można oddać obie te wartości i często trzeba dokonać drastycznego wyboru i poświęcić dokładność słów kosztem zachowania rytmu i wszelkich ozdobników stylistycznych (lub na odwrót - to już zależy wyłącznie od tłumacza).

 

A skoro jesteśmy przy poezji, to w trakcie dokonywania przekładu tłumacz musi zmierzyć się z problemem nieobcym wszystkim innym czytelnikom: "Co autor miał na myśli?". W przypadku tłumaczenia właściwa interpretacja utworu ma jednak znacznie większe znaczenie, w końcu w wyniku niedopatrzenia można pozbawić tekst jakiegoś ukrytego, a niezmiernie ważnego dla wymowy dzieła detalu. Jak bez problemu wyłowić wszelkie ukryte podteksty, których nośnikiem nie są jedynie wyrazy, ale równie często i styl?

 

Te problemy to tylko wierzchołek góry trudności, jakim musi sprostać tłumacz. Jerzy Jarniewicz w swoich esejach pochyla się nad każdym z nich. Wyłuszcza je czytelnikowi, popiera konkretnym przykładem i omawia. Poświęca również całe rozdziały na omówienie konkretnych przykładów tłumaczeń znanych testów, opowiada o karkołomnej próbie przetłumaczenia Trenów Jana Kochanowskiego, czy innowacyjnym przekładzie Transatlantyku Witolda Gombrowicza. Znajdziemy również słowo o "kreatywnym" tłumaczeniu Kubusia Puchatka Ireny Tuwim oraz osobiste refleksje autora na temat jego autorskiego przekładu Portretu artysty w wieku młodzieńczym Joyce’a. W swoich tekstach wielokrotnie poddaje krytyce tłumaczenia swoich kolegów (swoja drogą, to krok dość ryzykowny), proponuje inne rozwiązania, chociaż niczego nie narzuca. W końcu nie istnieje jedyne, właściwe tłumaczenie, nie istnieje jedno rozwiązanie bolączek tłumacza. Trzeba próbować.

 

Jerzy Jarniewicz w eseju otwierającym zbiór nawołuje tłumaczy do wyjścia z wnętrza książek na okładki, postulując równość autora i translatora. Choć w pierwszej chwili może tak śmiałe stwierdzenie razić czytelnika, to sądzę, że po lekturze Gościnności słowa nikt już nie będzie miał wątpliwości, że ma on rację. Całe szczęście sytuacja powoli zaczyna się zmieniać. Stopniowo ich nazwiska zaczynają pojawiać się na okładkach (choć póki co ogranicza się to w dużej mierze do poezji), zostają również nagradzani. Od ponad 20 lat trud tłumaczy docenia czasopismo "Literatura na świecie" (którego zespół współtworzy nota bene również Jarniewicz) wręczając tym najlepszym swoje własne nagrody. Od tego roku pracę tłumaczy zastają nagrodzone również Nagrodą Literacką Gdynia (w której kapitule zasiada Jarniewicz oraz wielu innych tłumaczy). Jest nadzieja. Być może kiedyś wreszcie dojdziemy do tego momentu, w którym będziemy w stanie oprócz nazwiska autora bez problemu wymienić również nazwisko tłumacza danego dzieła. Myślę, że książka Jarniewicza nam w tym zdecydowanie pomoże.

MSA 2014 - dzień dziesiąty

Przed nami dziesiąty dzień Miesiąca Spotkań Autorskich. Ten letni, niedzielny wieczór warto spędzić we wrocławskiej Mediatece, którą tym razem odwiedzą poeta, tłumacz oraz krytyk literacki Jerzy Jarniewicz oraz szkocki powieściopisarz Nick Brooks.

 

 

Jerzy Jarniewicz

 

Poeta, tłumacz, krytyk literacki. Redaktor Literatury na Świecie, stały współpracownik Gazety WyborczejTygodnika Powszechnego. Autor dwunastu książek poetyckich, dziesięciu krytycznoliterackich i licznych szkiców o współczesnej literaturze anglojęzycznej. Ostatnio wydał antologię Sześć poetek irlandzkich (2012), tom szkiców o przekładzie literackim Gościnność słowa (2012) oraz tomy wierszy Oranżada (2005), Makijaż (2009) i nominowany do Nagrody Poetyckiej Silesius Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną (2012). Tłumaczył m.in. utwory Jamesa Joyce’a, Raymonda Carvera, Philipa Rotha, Johna Banville’a. Mieszka w Łodzi.

 

 

Nick Brooks

 
Urodził się i mieszka w Glasgow. Z wyróżnieniem ukończył filologię angielską oraz twórcze pisanie na tamtejszym uniwersytecie. Imał się różnych zajęć, pracował między innymi jako muzyk, rysownik i witrażysta. Debiutował w 2005 roku powieścią My Name is Denise Forrester, rok później wydał The Good Death. Jest doktorantem na Uniwersytecie Zachodniej Szkocji. W kwietniu 2014 została opublikowana trzecia powieść autora, Indecent Acts.

 

Spotkania odbędą się we wrocławskiej Medatece w niedzielę (13.07), kolejno o godzinie 19:00 i 20:30.

Internetowa transmisja spotkań dostępna jest na tej stronie.

 

Materiały fotograficzne oraz noty biograficzne pochodzą ze strony festiwalu.

Tajemnice Windsorów

 

Marek Rybarczyk

Marginesy, 2013

 

Sprawowanie władzy nie zawsze musi być przyjemne. Owszem, posiada się wówczas dodatkowe przywileje, można pozwolić sobie na pewien luks i napawać się poczuciem wyższości, jednak cena jaką przychodzi zapłacić za bycie w centrum uwagi nieraz okazuje się zbyt wysoka. Cały naród patrzy danej osobie na ręce i rozlicza każdy jej krok i to niekoniecznie jedynie pod względem podejmowanych decyzji politycznych. To, co nas najbardziej interesuje, to pikantne ciekawostki z życia osobistego. Zwłaszcza, jeśli dana osoba jest członkiem rodziny królewskiej z dziedziczną tendencją do wywoływania skandali.

 

Choć wiele z europejskich państw wciąż zachowało (nawet jeśli tylko szczątkowo) monarchię, to jednak żadna rodzina królewska nie cieszy się takim zainteresowaniem, jak rodzina Windsorów. Dlaczego? Powodów jest kilka. Po pierwsze, jest to monarchia z prawdziwymi tradycjami. Korzenie królowej Elżbiety II sięgają aż do Wilhelma Zdobywcy, który jest jej dwudziestym drugim pradziadkiem. I choć rodzina zmieniała kilkakrotnie swoje "nazwisko" i zachodziły w niej różne przetasowania, to jednak już od wielu wieków na tronie brytyjskim zasiadają spokrewnieni ze sobą ludzie. Jednak to nie stałość monarchii, ale skłonność jej przedstawicieli do angażowania się w podejrzane układy, czy ich ekstrawaganckie upodobania jest tym, co naprawdę przyciąga wzrok wszystkich w kierunku Wysp . Lektura życiorysu każdego władcy Anglii, czy Wielkiej Brytanii obfituje w pikantne smaczki.

 

Nic więc dziwnego, że półki w brytyjskich księgarniach uginają się pod całą serią biografii (niekoniecznie naukowych) postaci władających ich krajem. Oczywiście największym zainteresowaniem cieszą się książki dotyczące królowej Elżbiety II i jej najbliższych krewnych. Fascynacja Windsorami rozprzestrzeniła się niemal na całym świecie, nie omijając oczywiście Polski. Od czasu do czasu ukazują się i tutaj pozycje poświęcone monarchom, przeważnie skupiające się bardziej na aspekcie historycznym, w dużej mierze autorstwa brytyjskich pisarzy. W ubiegłym roku w polskich księgarniach pojawiła się jednak pozycja szczególna. Nie dość, że wyszła spod pióra Polaka, to jeszcze traktuje o tym, co naprawdę interesuje publikę: skandale.

 

Tajemnice Windsorów Marka Rybarczyka to historia rodu sprawującego władzę w Wielkiej Brytanii od czasów Wiktorii aż po mające wkrótce przyjść na świat dziecko Williama i Kate. Jak już jednak wspomniałam, nie ma tutaj miejsca na rozwodzenie się nad dziejami Imperium Brytyjskiego, czy na odnotowywanie kolejnych decyzji politycznych monarchów. To, jak głosi napis na okładce, "esencja grzechów rodziny królewskiej", autor wyławia z biografii władców kompromitujące jch smaczki i prezentuje je polskiemu czytelnikowi. Nie trzeba nawet zaglądać do spisu treści, by odgadnąć, że najwięcej miejsca zajmują tam tajemnice królewskiej alkowy. Życie seksualne Widnsorów było przeważnie dość urozmaicone, członkowie "firmy" (tak Królowa określa swoją rodzinę) lubili w pełni korzystać z życia. Analizie poddany zostaje m.in. kontrowersyjny związek Edwarda VIII z "tą kobietą" Wallis Simpson, małżeństwo Karola i Diany „królowej ludzkich serc” oraz przelotne romanse innych członków rodziny. A skoro już wspomniałam Edwarda VIII, autorowi nie umknęła również jego podejrzana sympatia do Adolfa Hitlera. Poza tym znajdziemy tutaj rozdziały poświęcone kwestii inwigilacji członków rodziny królewskiej oraz kandydatów do zasilenia jej szeregów, pojawia się również sporo informacji związanych z obyczajami panującymi na królewskim dworze oraz garść ciekawostek dotyczących zainteresowań władców.

 

Przed rozpoczęciem lektury tej książki miałam poważny dylemat. Z jednej strony z reguły nie sięgam po książki utrzymane w klimacie plotkarskim, z drugiej jednak interesuję się historią brytyjskiej rodziny królewskiej i nawet taka 'popularna' książka wydała mi się propozycją kuszącą. Warto jednak zaznaczyć, że jej autor, Marek Rybarczyk, nie pisuje do prasy brukowej, lecz do "Newsweeka" i innych mediów opiniotwórczych. Jako były korespondent "Gazety Wyborczej" w Londynie, w swojej pracy bazuje głownie na własnych obserwacjach, choć nie zabraknie również powoływania się na inne źródła książkowe (ich jakość budzi jednak pewną wątpliwość). Autor już we wstępie zaznacza, że do przytoczonych przez niego informacji należy podchodzić z pewną dozą ostrożności, ponieważ nie daje gwarancji na to, że wszystkie te rewelacje są prawdziwe. Prowadząc narrację również nie daje się ponieść konspiracyjnym teoriom i poddaje ich treści wątpliwości. Z drugiej strony autorowi zdarza się popadać w styl typowy dla tabloidów (efekt być może w pełni zamierzony), przez co informacje, które są jak najbardziej potwierdzone, zaczynają nieco tracić na swojej autentyczności.

 

Tajemnice Windsorów to książka, która faktycznie obnaża wiele "niewygodnych" faktów z życia brytyjskich monarchów, zarówno tych dobrze znanych polskiej rzeszy czytelników (z mediów, czy chociażby z takich filmów jak Królowa, czy Jak zostać królem), jak nieco mniej nagłośnionych informacji. Dzięki połączeniu bardziej zachowawczego stylu z sensacjami zaczerpniętymi z pierwszych stron brukowców, ową publikację można określić jako literaturę popularną, która czasami zmierza gdzieś w kierunku reportażu (zwłaszcza we fragmentach dotyczących ostatnich dni księżnej Diany). Oczywiście można zastanawiać się nad moralnością wyciągania wszystkich niedoskonałości danych osób na światło dzienne (w końcu każdy z nas ma jakieś sekrety), jednak warto zaznaczyć, że Marek Rybarczyk nie bawi się w rolę odkrywcy i sam nie tworzy żadnych teorii, a jedynie przytacza to, co zostało już powiedziane/napisane. Ta książka to zdecydowanie pozycja obowiązkowa dla wszystkich sympatyków rodziny królewskiej, jej lekki i wciągający styl przypadnie również do gustu osobom szukającym niezobowiązującej lektury na długie, letnie dni.

MSA 2014 - dzień dziewiąty

Brak planów na kolejną wakacyjną sobotę? Dlaczego nie spędzić jej w towarzystwie wybitnych literatów? Kolejny dzień Miesiąca Spotkań Autorskich to szczególna gratka dla wszystkich czytelników, którzy potrafią docenić kunszt poezji. Będą oni mieli bowiem możliwość spotkania się z dwoma poetami - nominowanym do Nagrody Nike Wojciechem Bonowiczem oraz wielokrotnie nagradzanym w swoim kraju Szkotem Richardem Price'm.

 

 

Wojciech Bonowicz

 

Poeta, publicysta. Jest stałym felietonistą Tygodnika Powszechnego, współpracuje też z miesięcznikiem Znak i pismem mówionym Gadający Pies. Wydał sześć tomów wierszy: Wybór większości (1995; 2007), Hurtownia ran (2000), Wiersze ludowe (2001), Pełne morze (2006), Polskie znaki (2010) i Echa (2013). Jest też autorem książki dla dzieci Bajki Misia Fisia (2012), książek biograficznych o Józefie Tischnerze (Tischner, 2001; Kapelusz na wodzie, 2010) oraz książek-wywiadów. Dwukrotnie nominowany do Nagrody Literackiej Nike (2002, 2007). Laureat Nagrody Literackiej Gdynia w kategorii poezji (2007). Mieszka w Krakowie.

Patrz też:

Echa

 

 

 

Richard Price

 

Debiutował jako jeden z „poetów informacjonistów” w grupie szkockich pisarzy, którzy doszli do głosu w latach '90-tych. Jego wiersze w nieprzewidywalny sposób balansują na granicy form tradycyjnych i awangardowych – także w obrębie jednego tekstu. Mimo to autor zachowuje ciągłość w swojej twórczości – poświęca uwagę subtelnej obserwacji rodziny i dzieci, dekonstruuje i rekonstruuje poezję miłosną, burzy równowagę między komedią i tragedią w domowej przestrzeni i nieustannie rozważa aspekty życia w erze cyfrowej. Zbiory poetyckie jego autorstwa to między innymi Lucky Day czy nagradzany Small World. Pisze również opowiadania, ostatnio opublikował The Island. Jest kierownikiem do spraw treści i strategii badań w Bibliotece Brytyjskiej w Londynie.

 

Spotkania odbędą się we wrocławskiej Medatece w sobotę (12.07), kolejno o godzinie 19:00 i 20:30.

Transmisje ze spotkań można również obejrzeć na tej stronie.

 

Materiały fotograficzne oraz noty biograficzne pochodzą ze strony festiwalu.

MSA 2014 - dzień ósmy

Pierwszy tydzień Miesiąca Spotkań Autorskich już za nami. Podobnie jak w przypadku tego minionego, również i w ten piątek odpoczniemy na chwilę od naszych rodzimych twórców i rzucimy okiem na to, co dzieje się nie tylko w Szkocji, ale i za naszą południową granicą. Dzisiejszy wieczór spędzimy zatem z dwoma artystami, którym bliski jest świat teatru:  Silvesterem Lavríkiem oraz Ianem Brownem.

 

 

Silvester Lavrík

 

Urodzony w 1964 roku w miejscowości Spišsky Štiavnik. Ukończył  reżyserię teatralną w Wyższej Szkole Sztuk Scenicznych w Bratysławie. Pracował jako reżyser słuchowisk radiowych i teatralny, szef artystyczny Miejskiego Teatru Zlín oraz redaktor naczelny w Radiu Devín, obecnie pełni obowiązki managera postprodukcji w Radiu Litera oraz Radiu Klasika. Wydał ponad dziesięć sztuk teatralnych Sztuki teatralne (Hry, 2007) oraz trzy książki prozatorskie (Allegro barbaro, 2002; Villa Lola, 2004; Perokresba, 2006). Trudno powiedzieć „czy bardziej przejawia się jako dramaturg, człowiek teatru, prozaik, publicysta czy raczej komentator wydarzeń kulturalnych lub eseista”, próbuje podsumować autora Peter Valček.

 

 

Ian Brown

 

Dramatopisarz, poeta, profesor sztuk teatralnych i tańca na Uniwersytecie Kingston w Londynie. Wcześniej pełnił funkcję kierownika na Wydziale Sztuki Dramatycznej w Brytyjskim Instytucie Sztuki, do 2002 roku był profesorem sztuk teatralnych i dziekanem Wydziału Kultury na Uniwersytecie Queen Margaret w Edynburgu. Był również prezesem stowarzyszenia na rzecz badań szkockiej literatury (które sam założył) oraz pierwszym przewodniczącym Szkockiego Stowarzyszenia Dramatopisarzy. Jego sztuki to między innymi  Carnegie and Mary napisany dla Teatru Royal Lyceum w Edynburgu czy The Scotch Play oraz A Great Reckonin dla Teatru w Perth. Brown wydał także kilka tomów poetyckich. Napisał wiele książek o tematyce związanej z literaturą, historią teatru, relacją między językiem a teatrem, polityką kulturalną oraz szkocką kulturą.

 

Spotkania odbędą się we wrocławskiej Medatece w piątek (11.07), kolejno o godzinie 19:00 i 20:30.

Osoby spoza Wrocławia mogą obejrzeć transmisję ze spotkań na tej stronie.

 

Materiały fotograficzne oraz noty biograficzne pochodzą ze strony festiwalu.

MSA 2014 - dzień siódmy

W czwartek (10.07), w ramach odbywającego się we Wrocławiu Miesiąca Spotkań Autorskich, doświadczenie zderzy się ze świeżością. Czytelnicy będą mieli okazję spotkać się z wielokrotnie nagradzanym gdańskim pisarzem Stefanem Chwinem oraz z ubiegłoroczną debiutantką, dramatopisarką (a wkrótce i powieściopisarką) Morną Young.

 

 

Stefan Chwin

 

Prozaik, eseista, krytyk literacki i pracownik naukowy UG. Urodził się w Gdańsku i podobnie jak Grass i Huelle uczynił z Gdańska i polsko-niemieckiego sąsiedztwa wielki temat literacki. Autor m.in.: Człowiek-Litera (1989), Hanemann (1995), Esther (1999), Wspólna kąpiel (2001, współautor: Krystyna Lars), Złoty pelikan (2003), Kartki z dziennika (2004), Żona prezydenta (2005), Dolina Radości (2006), Dziennik dla dorosłych (2008), Samobójstwo jako doświadczenie wyobraźni (2010), Panna Ferbelin (2011). Jego powieść Hanemann, uznana za jedno z najważniejszych osiągnięć polskiej prozy końca XX wieku, została z entuzjazmem przyjęta przez czytelników w wielu krajach i obsypana nagrodami. Laureat m.in. Nagrody Kościelskich (1983), Paszportu Polityki (1995), Nagrody im. Andreasa Gryphiusa (1999, jedno z najważniejszych niemieckich wyróżnień literackich), Nagrody Literackiej Gdynia (2011). W 2008 uhonorowany Srebrnym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis.

 

 

Morna Young

 

Pochodzi z małej wioski rybackiej w północnowschodniej Szkocji, aktualnie mieszka w Glasgow. Jest aktorką, muzykiem i pisarką, posiada także rozległe doświadczenia w pracy reżyserki, producentki i kompozytorki. Zadebiutowała w 2013 roku sztuką Lost at Sea, w której oddaje hołd szkockim rybakom, z których wielu każdego roku ginie podczas połowów na morzu. Sztuka w swym założeniu ma zwracać uwagę na niebezpieczeństwa takiej pracy, była także osobistym rozliczeniem z utratą ojca, który zginął, gdy autorka miała pięć lat. Druga sztuka Morny Young to B-Roads, której premiera odbyła się w październiku 2013 roku w Inverness. Obecnie autorka redaguje swoją pierwszą powieść.

 

Spotkania odbędą się w Medatece w czwartek (10.07), kolejno o godzinie 19:00 i 20:30.

Osoby spoza Wrocławia mogą obejrzeć transmisję ze spotkań na tej stronie.

 

Wszystkie materiały pochodzą ze strony festiwalu.

MSA 2014 - dzień szósty

Środa to spotkanie z pisarzami z najwyższej półki. W trakcie szóstego dnia Miesiąca Spotkań Autorskich Polskę reprezentować będzie Małgorzata Rejmer, która zyskała uznanie wielu krytyków dzięki wydanego w ubiegłym roku reportażu Bukareszt. Kurz i krew. Zaraz po niej we wrocławskiej Mediatece pojawi się Ron Butlin, wybitny pisarz i poeta szkocki, wciąż w niewystarczającym stopniu odkryty w Polsce.

 

 

Małgorzata Rejmer

 

Pisarka, czasami dziennikarka, reporterka i felietonistka. Absolwentka MISH UW. Autorka powieści "Toksymia" (2009), nominowanej do Nagrody Literackiej Gdynia i antyprzewodnika po Rumunii "Bukareszt. Kurz i krew" (2013). Laureatka Nagrody Newsweeka im. Teresy Torańskiej i Gwarancji Kultury TVP Kultura, nominowana do Paszportów Polityki 2013 i nagród literackich Nike i Gryfia. Pisze doktorat o kinie rumuńskim, dużo podróżuje.

Patrz też:

Bukareszt. Kurz i krew

 

 

Ron Butlin

 

Ten nagradzany, światowej sławy powieściopisarz jest także jednym z najbardziej uznanych szkockich poetów i posiadaczem tytułu Edinburgh Poet Laureate. W 2009 roku wraz z Ianem Rankinem został mianowany honorowym asystentem w instytucie literatury na Uniwersytecie w Edynburgu. Opublikował ponad dwanaście książek, wiele z nich zdobyło nagrody w Wielkiej Brytanii i za granicą. Za The Sound of My Voice dwukrotnie otrzymał nagrodę dla najlepszej powieści zagranicznej, tytuł został także wpisany na prestiżową listę dziennika The Guardian „1000 powieści, które musicie przeczytać“. W kwietniu wydano jego czwartą powieść Ghost Moon. Piąta już opera jego autorstwa Wedlock będzie niedługo wystawiana na scenie Szkockiej Opery Narodowej. Rob Butlin jest regularnym gościem Międzynarodowego Festiwalu Książki w Edynburgu, bierze również udział w innych ważnych festiwalach i wydarzeniach literackich na całym świecie.

 

Spotkania odbędą się w środę (09.07), kolejno o godzinie 19:00 i 20:30.

Osoby spoza Wrocławia mogą obejrzeć transmisję ze spotkań na tej stronie.

 

Wszystkie materiały pochodzą ze strony festiwalu.

MSA 2014 - dzień piąty

Piąty dzień Miesiąca Spotkań Autorskich to dzień męski. We wrocławskiej Mediatece pojawi się specjalizujący się w biografiach wybitnych polskich pisarzy Mariusz Urbanek oraz szkocki dramaturg Peter Arnott.

 

 

Mariusz Urbanek

 

Publicysta i pisarz, z wykształcenia prawnik, dziennikarz, m.in. Tygodnika ITD, PolitykiGazety Wyborczej. Autor biografii Leopolda Tyrmanda Zły Tyrmand, Stefana Kisielewskiego Kisiel, Jerzego Waldorffa Ostatni baron Peerelu, Jana Brzechwy Brzechwa nie dla dzieci, Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego Wieniawa. Szwoleżer na Pegazie i Władysława Broniewskiego Broniewski. Miłość, wódka, polityka. Ostatnio wydał biografię Juliana Tuwima: Tuwim. Wylękniony bluźnierca. Przygotowuje książkę poświęconą grupie matematycznych geniuszy z Lwowskiej Szkoły Matematycznej. Jest felietonistą miesięcznika Odra (wybór felietonów ukazał się w książce Przecieki niekontrolowane), autorem tomów opowiadań Masz to jak w bankuRomans biurkowy czyli 99 dni z życia korporacji oraz zbiorów bajek: Mostek czarownicBaśnie dolnośląskie. Jest także autorem kilku spektakli we Wrocławskim Teatrze Lalek oraz Operze i Filharmonii Białostockiej. Kieruje działem publicystyki i historii Odry oraz Gabinetami Świadków Historii w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich.

 

 

Peter Arnott

 

Dramatopisarz, który rozpoczął karierę w 1985 roku dwoma sztukami w Teatrze Traverse w Edynburgu i jedną w Glasgow Mayfest. Od tamtego czasu intensywnie tworzy, głównie w Szkocji, jednak jego sztuki były wystawiane także w Moskwie, Cork i Nowym Jorku. Arnott pisze na przemian zarówno wielkie jak i małe sztuki. Różnorodna twórczość autora rozpoczęła się debiutem White Rose w Teatrze Traverse w Edynburgu z Tildą Swinton w obsadzie, następnie napisał musical  Harmony Row for Wildcat oraz sztukę przeznaczoną do wystawiania na wielkich scenach, jak nagradzana The Breathing House w Teatrze Lyceum w Edynburgu. Arnott mówi: „Jestem beznadziejny w wymyślaniu nowych historii. Po prostu tego nie potrafię. Wszystko, co napisałem oparte było na motywach innych opowieści”.

 

Spotkania odbędą się we wtorek, kolejno o godzinie 19:00 i 20:30.

Osoby spoza Wrocławia mogą obejrzeć transmisję ze spotkań na tej stronie.

 

Wszystkie materiały pochodzą ze strony festiwalu.

MSA 2014 - dzień czwarty

Poniedziałki wcale nie muszą być złe, wystarczy odpowiednio urozmaicić sobie ten trudny dzień powrotu do pracy. W jaki sposób? Na przykład można przyjść do wrocławskiej Mediateki i spotkać się tam z Wojciechem Nowickim (w zastępstwie za Filipa Springera, który obecnie przebywa w Armenii) i Halem Duncanem.

 

 

Wojciech Nowicki

 

Wojciech Nowicki (1968) jest pisarzem, kuratorem wystaw fotograficznych i recenzentem kulinarnym. Jego książka Dno oka. Eseje o fotografii (Wydawnictwo Czarne, 2010) znalazła się w finale Nagrody Literackiej Nike 2011. Opublikował także Stół, jaki jest. Wokół kuchni w Polsce (2011) i Jerzy Lewczyński. Pamięć obrazu (2012).

W tym roku otrzymał Nagrodę Literacką Gdynia za książkę Salki.

 

Patrz też:

Salki

 

 

Hal Duncan

 

(Z nieznanych mi przyczyn na stronie wydarzenia nie została zamieszczona jego noto biograficzna, posługuję się zatem danymi z Wikipedii)

 

Szkocki autor science fiction i fantasy zamieszkały w Glasgow, absolwent Glasgow University. Jego pierwsza powieść, Welin, ukazała się w sierpniu 2005 i została przetłumaczona na kilka innych języków oraz nominowana do World Fantasy Award i Locus Award. Atrament, kontynuacja Welinu, ukazał się w lutym 2007.

 

W Polsce ukazały się następujące teksty jego autorstwa:

  • Welin. Księga wszystkich godzin 1 (wyd. MAG, 2006)
  • Atrament. Księga wszystkich godzin 2 (wyd. MAG, 2007)
  • Ucieczka z piekła (Fantastyka Wydanie Specjalne, nr 4/2009)

 

Spotkania odbędą się kolejno o godzinie 19:00 i 20:30 w Mediatece.

Osoby spoza Wrocławia mogą obejrzeć transmisję ze spotkań na tej stronie.

5 konkursów na 20-lecie

 

Poezja? Nuda. Zbiór wersów złożonych bez ładu i składu, z których i tak nic konkretnego nie wynika. Podobno gdzieś w tych minimalistycznych tekstach skrywa się jakieś drugie dno, jednak kto by się tam go dopatrywał. Szkoda na to czasu.

 

Czas raz na zawsze obalić mit głoszący, że poezja jest zarezerwowana jedynie dla wybranych, że tworzy ona ścianę, przez którą nie sposób się przebić. Jak to zrobić? No cóż, jeśli samo słowo pisane odstrasza potencjalnych czytelników, to może połączyć poezję z innymi dziedzinami sztuki?

 

Na taki pomysł wpadło wrocławskie Biuro Literackie, które już od kilku lat zachęca zdolnych i kreatywnych twórców do wzięcia na warsztat utworów poetyckich i stworzenia na ich podstawie własnego dzieła. Do tej pory wiersze dały inspirację do stworzenia etiud filmowych oraz komiksów. W tym roku do tego repertuaru dołączają trzy nowe opcje: piosenka, scenariusz oraz projekt artystyczny realizowany w przestrzeni miejskiej.

 

dalej »

MSA 2014 - dzień trzeci

Pierwsza niedziela Miesiąca Spotkań Autorskich upłynie pod znakiem utalentowanych kobiet. Polskę reprezentować będzie Agata Tuszyńska, której nie straszny jest ani reportaż, ani poezja, natomiast w imieniu Szkocji pojawi się związana ze środowiskiem teatru, dramatopisarka i tłumaczka Sue Glover.

 

 

Agata Tuszyńska

 

Pisarka, poetka i reportażystka. Autorka  m.in. Singer. Pejzaże pamięci, Wyznania gorszycielki, Rodzinna historia lęku, Ćwiczenia z utraty.  Najbardziej kontrowersyjna w jej  dorobku okazała się Oskarżona: Wiera Gran. Ta historia śpiewaczki z warszawskiego getta, oskarżonej po wojnie o kolaborację z Niemcami, doczekała  się wielu obcych wydań, między innymi we Francji, Hiszpanii, Włoszech, Holandii, Grecji, Izraelu,  Stanach Zjednoczonych, Niemczech. Wkrótce ukaże się nakładem macedońskiego wydawnictwa Antolog i słoweńskiego Modrijan. Ostatnia książka Tuszyńskiej to Tyrmandowie. Romans amerykański – opowieść o ostatnim okresie życia autora Złego u boku jego amerykańskiej żony Mary Ellen Fox. Równolegle z biografistyką i reportażem Agata Tuszyńska uprawia twórczość poetycką. Jest autorką sześciu zbiorów poezji. Jej wiersze publikowano w przekładach angielskim, francuskim, hebrajskim, hiszpańskim i rosyjskim.

 

Patrz też:

Tyrmandowie. Romans amerykański

 

 

Sue Glover

 

Urodziła się w Edynburgu, mieszka w północnowschodnim Fife. Pisze dla różnych mediów, w tym dla radia i telewizji. Jej sztuka Bondagers napisana w 1991 roku dla Teatru Traverse została uznana za współczesną szkocką klasykę „dogłębną liryczną analizę zarówno naszego stosunku do Szkocji, jak i do siebie nawzajem“. Za znaczące wśród swoich osiągnięć teatralnych autorka uważa przekłady jej sztuk oraz inscenizacje Asservies i La Chaise de Paille autorstwa Guy Pierre'a Couleau. Inne sztuki jej autorstwa to między innymi The Bubble Boy, The Seal Wife, Artist Unknown, Sacred Hearts i Shetland Saga.

 

 

Spotkania odbędą się kolejno o 19:00 i o 20:30.

Wydarzenie odbywa się na terenie wrocławskiej Mediateki.

 

Wszystkie materiały pochodzą ze strony festiwalu.

Nowości - lipiec 2014

Nadszedł wreszcie upragniony lipiec a wraz z nim sezon wakacyjno-urlopowy. Słodkie chwile lenistwa można wykorzystać na nadrabianie zaległości czytelniczych lub na zapoznawanie się z nowościami. Co prawda tych drugich w lipcu jest jak na lekarstwo, jednak i w tak małym wyborze można znaleźć coś, co być może przypadnie nam do gustu. Oto kilka propozycji:

 

 

Nudelman

Justyna Bargielska

Biuro Literackie

planowana data premiery: 7 lipca

 

W tomie Nudelman Justyna Bargielska podejmuje nową – mocną, miejscami brutalną, ale wciąż poetycką opowieść. Przypomina, że człowiek jest śmiertelny, kruchy. I nic nie daje pocieszenia – ani Bóg, ani religia, ani seks, ani druga osoba. Świat jest w zasadzie nieprzyjazny, inni ludzie również. Nie ma pocieszenia, jest śmierć. Językiem, który przy tym nie traci nic ze swej naturalności, a zarazem jest swego rodzaju idiomem poetyckim, autorka serwuje wiersze, które bolą. Bardzo.

 

Patrz też:

 Bach for my baby

Małe lisy

 

 

Warszawa lata 40.

Danuta Szaflarska (wstęp)

Bosz

planowana data premiery: 16 lipca

 

Warszawa lata 40 – album otwierający nową serię Wydawnictwa Bosz FOTO RETRO powstał we współpracy z Narodowym Archiwum Cyfrowym. To książka jedyna w swoim rodzaju, przełamująca stereotypy, opowiadająca dzieje stolicy – obrazami. Jej narrację tworzą nieznane fotografie pozyskane ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, wpisane w porządek pięciu odsłon – tematów przewodnich. Przechodząc przez rozdziały: Powroty, Odbudowa, Ruch, Od nowa, Życie, uczestniczymy w wyjątkowej lekcji historii. Warszawa lata 40 to kilkaset niepublikowanych zdjęć opatrzonych komentarzami. To swego rodzaju podróż w czasie: pozwalająca poznać powojenną stolicę, poczuć jej siłę, żywiołowość i atmosferę, a wreszcie – niemalże dotknąć codzienności zwykłych-niezwykłych bohaterów piątej dekady XX wieku.

 

 

Niejasna sytuacja na kontynencie. Prywatny przewodnik po różnych stronach świata

Krzysztof Środa

Wydawnictwo Czarne

Planowana data premiery: 18 lipca 2014

 

„Zacząłem pisać tę książkę w nastroju dość beztroskim. Pomyślałem, że pojadę gdzieś daleko i napiszę coś w rodzaju dziennika podróży, coś, co może uda mi się sprzedać jakiejś gazecie. Dopiero potem, kiedy się okazało, że nie jest łatwo ot tak sobie wybrać się w daleką podróż, wszystko zaczęło się komplikować. Całe przedsięwzięcie stało się poważne – może nie śmiertelnie, ale na pewno poważniejsze, niżbym chciał. Nie wiem, czy udało mi się to ukryć. Wciąż jednak sądzę, że napisałem książkę o podróży”.
Krzysztof Środa

 

 

Bałkany — terror kultury

Ivan Čolović

Wydawnictwo Czarne

planowana data premiery: 28 lipca

 

Ivan Čolović, wybitny serbski intelektualista, w znakomitym tomie esejów pisze nie tylko o dramacie serbskiego postkomunizmu, gdzie marksizm-leninizm zastąpiła koszmarna mieszanka populizmu z nacjonalizmem etnicznym wzbogaconym o religię narodową. Na przykładzie serbskim szkicuje obraz zagrożenia wspólnego nam wszystkim: Serbom i Rosjanom, Chorwatom i Słowakom, Węgrom i Rumunom, Polakom i Albańczykom. Nie jest to więc choroba jedynie serbska. Wirus zarazy antydemokratycznej tkwi we wszystkich naszych organizmach duchowych. Dlatego tę książkę powinien przeczytać każdy polski inteligent, który chce żyć w wolnej Polsce i w demokratycznej Europie.

Adam Michnik

 

 

 

Dzieje Ukrainy
Leszek Podhorodecki

Bellona

planowana data premiery: 31 lipca

 

Dzikie Pola, szumiące stepy i nostalgiczne krajobrazy - taki obraz Ukrainy utrwalił się w świadomości historycznej Polaków. Polska literatura hasała po tej ziemi równie pięknie jak polska konnica po jej stepach. Ile w tym obrazie mitu, a ile rzeczywistości? Wiedza historyczna Polaków o sąsiednim kraju, z którym łączy nas tyle więzi, daleko odbiega od oczekiwań.
Ukraina to kolebka państwa rosyjskiego, Rosjan i Ukraińców łączy niewątpliwie więcej niż Ukraińców i Polaków. Krwawa przeszłość i wzajemne oskarżenia zaowocowały nieufnością, którą trudno przezwyciężyć. Książka Leszka Podhorodeckiego, wyważona, choć pełna pasji badawczej, pozwoli lepiej zrozumieć przeszłość Ukrainy.
Publikację uzupełnia tekst prof. dr. hab. Michała Klimeckiego poświęcony dziejom Ukrainy w XX wieku.

 

 

Wszystkie opisy książek pochodzą ze stron wydawnictw.

MSA 2014 - dzień drugi

Dzień drugi (05.07) Miesiąca Spotkań Autorskich upłynie pod znakiem artystów, którzy oprócz tworzenia dzieł literackich również silnie angażują się w życie społeczne - wspierająca walkę o prawa kobiet Sylwia Chutnik oraz domagający się niepodległości Szkocji Alan Bissett.

 

 

Sylwia Chutnik

 

Pisarka i działaczka społeczna. Autorka m.in.  Kieszonkowego Atlasu KobietCwaniar. Ostatnio wydała zbiór  opowiadań W krainie czarów. Felietonistka PolitykiPani.  Doktorantka Instytutu Kultury Polskiej UW.

 

Więcej:

Cwaniary

 

 

 

Alan Bissett

 

Urodził się w 1975 w mieście Falkirk w Szkocji. Dorastał w Hallglen, osiedlu na skraju miasta, na terenie którego przebiega akcja wielu jego późniejszych dzieł. Po ukończeniu filologii angielskiej na Uniwersytecie w Stirling opublikował debiutancką powieść Boyracers. Sztuki jego autorstwa  The Ching Room i The Moira Monologues są wystawiane w teatrach w Wielkiej Brytanii oraz Stanach Zjednoczonych. Zrealizował oparty na własnych doświadczeniach film dokumentalny The Shutdown. Podejmuje w nim tematykę dorastania w cieniu rafinerii Grangemouth Oil, w której w 1987 roku jego ojciec uległ wypadkowi. Aktualnie pracuje nad licznymi projektami we współpracy z BBC, Młodzieżowym Teatrem Muzycznym Wielkiej Brytanii (Youth Musical Theatre UK), jak również nad własnymi pomysłami

 

Z Sylwią Chutnik bedzie można się spotkać o godz. 19:00, natomiast Alan Bissett pojawi się o 20:30.

 

Wydarzenie odbywa się na terenie wrocławskiej Mediateki.

 

Wszystkie materiały pochodzą ze strony festiwalu.