Proza, poezja, architektura. Wrażenia z ostatnio przeczytanych książek, garść informacji z rynku wydawniczego oraz okazyjne wynurzenia literaturą inspirowane.
Panie i panowie, czas przedstawić pierwszego finalistę tegorocznej edycji Nagrody Literackiej NIKE!
Na pierwszy ogień poszła "oczywista oczywistość":
Ignacy Karpowicz Ości
Nikogo chyba nie dziwi obecność książki Karpowicza w finale. O ościach dużo się mówiło, chwalili je zarówno krytycy, jak i czytelnicy (może z wyjątkiem tych o poglądach skrajnie prawicowych). Książka wciąga niczym dobry serial, bawi jednocześnie zmuszając czytelnika do refleksji nad obrazem współczesnego społeczeństwa, a zwłaszcza jednej z jego grup, jaką jest rodzina.
Jak dla mnie jest to kandydat idealny do zdobycia nagrody. Czy kapituła podzieli moje zdanie? O tym przekonamy się w niedzielę, 5 października b.r.
Maria Todorova
tł. Piotr Szymor, Magdalena Budzińska
Czarne, 2014
Wymień wszystkie państwa Europejskie. Gdy tylko pada takie pytanie szybko zaczynamy z siebie wyrzucać, po kolei Polskę, naszych sąsiadów (razem z Łotwą i Estonią, kraje te automatycznie doczepiają się do Litwy) oraz wszystkie państwa Europy Zachodniej. Dochodzimy w końcu do Grecji (świat antyku i radosnych wakacji) i... zaraz, co tam jest nad Grecją? Zaczynamy powoli wygrzebywać z pamięci nazwy kolejnych części składowych tzw. Bałkanów, klnąc pod nosem, że Jugosławia już dawno przeszła do historii.
Z państwami Półwyspu Bałkańskiego mamy poważny problem. Nijak nie wpasowują się one bowiem do schematu państw europejskich. Już na samym początku istnienia obrały kierunek wschodni obracając się plecami od reszty Europy i schodząc na dalszy plan dziejów Starego Kontynentu. Nie poszły one ustalonym w katolickiej części kontynentu rytmem, trochę inaczej rozwijała się tam kultura, myśl polityczna podążyła w nieco odmiennym kierunku. Odseparowani, stanowili idealny obszar do odkrycia, miejsce w którym w dodatku co jakiś czas wrzało tak mocno, że tamtejsze zajścia nazywało się „kotłem”.
Maria Todorova, urodzona w 1949 roku w Sofii historyczka i filozofka, zdecydowała się zgłębić problem, z którym praktycznie od zawsze borykają się Bałkany. Dlaczego kraje stanowiące ów region od lat postrzegane są jako rejony zacofane, traktowane przez pozostałych Europejczyków jak miejsce gorsze, mniej znaczące? Dlaczego sam przymiotnik „bałkański” był przez dziesiątki lat równoznaczny z negatywnym określeniem? Okazuje się, że te pozornie proste do wytłumaczenia pytania pociągają za sobą kolejne, składając się ostatecznie na liczący ponad 500 stron tom rozważań na temat „bałkańskości”.
Bałkany wyobrażone to podróż przez historię Europy Południowej pod kątem odkrywania Bałkanów i kształtowania się ich wizerunku w oczach pozostałych mieszkańców kontynentu. Oczywiście autorka daleka jest od wrzucania wszystkich państw półwyspu do jednego worka, co zresztą nie byłoby sprawą łatwą, nie jest bowiem do końca wiadome, które państwa powinny się tam znaleźć. Analizuje za to poszczególne przypadki, grupuje je, podciąga pod nie inne ościenne państwa (w tym również i Polskę). Wielokrotnie treść książki wykracza poza tytułowy obszar, zamieniając się w rozważania o postrzeganiu krajów centralnych i wschodnich przez Zachód. Pełno tutaj prób wytłumaczenia stereotypów i kreślenia granic. Prób, bo już niemal na samym początku tego dzieła okazuje się, że opisanie tego tematu będzie pracą żmudną, która ze względu na brak konkretnych faktów nie będzie w stanie dać nam precyzyjnych odpowiedzi na dręczące nas pytania.
Praca Todorovej to dzieło, które z pewnością nie wyczerpuje poruszanego w nim tematu, ale zdecydowanie zaspokaja pierwszy głód czytelnika. Warto jednak dodać, że, czytelnik Bałkanów wyobrażonych powinien cechować się niebywałą wytrwałością, ponieważ praca autorki (podobnie jak wielokrotnie przytaczany przez nią Orientalizm Edwarda Saida) nie jest łatwa w odbiorze, bliżej jej do dyskursu naukowego, niż do znacznie łatwiejszego w odbiorze reportażu. Potwierdza to długa lista przypisów i rozbudowana bibliografia, które razem stanowią ok. 25% objętości książki. Jest to pozycja dla cierpliwych, z jej lekturą nie należy się spieszyć, bo dość łatwo można pogubić się w nawale przekazywanych za jej pomocą informacji lub przeoczyć wiele istotnych faktów, zwłaszcza, że jej treść, choć pozostaje wierna chronologii, to w wielu miejscach raczej swobodnie płynie, niż siedzi starannie poukładana w wyraźnie oznaczonych szufladkach.
Bałkany wyobrażone starają się zburzyć wyobrażenie Bałkanów jako biednej, jednolitej masy, wciąż nienadążającej za rozwiniętym Zachodem. Wydanie, które ukazało się nakładem Czarnego w tym roku jest już drugą, rozszerzoną, edycją poprzednio wydanej książki. Niewykluczone, że pojawiają się kolejne, losy tego rejonu są bowiem w dalszym ciągu nieustabilizowane. Kolejne kraje z tego grona dołączają do szeregów niegdyś prestiżowej Unii Europejskiej, podczas gdy sprawa Kosowa pozostaje wciąż kością niezgody pomiędzy Serbią a krajami ONZ. To książka ważna nie tylko dla osób zawodowo zajmujących się tą kwestią, ale również dla każdego, kto chciałby zrozumieć fenomen (i przekleństwo) Półwyspu Bałkańskiego.
Po raz trzeci kanał TVP Kultura ogłosiła plebiscyt na "Najgorętszą książkę lata". Z 10 zaproponowanych pozycji widzowie mieli okazję wybrać tę najlepszą, na lekturze której najlepiej spędzić tegoroczne wakacje. Kto zasłużył na to zaszczytne miano?
Miejsce pierwsze:
Niewidzialna korona
Elżbieta Cherezińska
Zysk i S-ka
Miejsce drugie:
Beksińscy. Portret podwójny
Magdalena Grzebałkowska
Znak
Miejsce trzecie:
Wiesław Myśliwski
Znak
Wśród pretendentów to miana "najgorętszej książki lata" znalazły się następujące pozycje:
1. Sylwia Chutnik W krainie czarów, Znak
2. Małgorzata Rejmer Bukareszt. Kurz i krew, Czarne
3. Aleksandra Gumowska Seks, betel i czary. Życie seksualne dzikich sto lat później, Znak
4. Ignacy Karpowicz Sońka, Wydawnictwo Literackie
5. Paweł Huelle Śpiewaj ogrody, Znak
6. Krzysztof Varga Czardasz z mangalicą, Czarne
7. Łukasz Orbitowski Szczęśliwa ziemia, SQN
Ogłoszenie zwycięzcy odbyło się w trakcie festiwalu Literacki Sopot. W tym roku motywem przewodnim wydarzenia była literatura rosyjska. Wśród zaproszonych gości znaleźli się m.in. Władimir Sorokin, Walerij Paniuszkin, Jelena Czyżowa oraz Aleksandra Marinina, jak również reprezentanci naszej rodzimej literatury.
Zamek Himeji i sakura, czyli kwitnące wiśnie
Czas na kolejną zagraniczną podróż tropami literatury. Dziś powędrujemy aż na sam Daleki Wschód, do kraju w którym kwitną wiśnie i wschodzi słońce. Panie i Panowie, czas złożyć wizytę w Japonii!
Na wybór tego miejsca wpłynęła bezpośrednio Joanna Bator, która za pomocą swojej najnowszej książki Rekin z parku Yoyogi, skutecznie zachęciła mnie do przyjrzenia się nieco bliżej literaturze tego kraju. Kultura japońska jest specyficzna, można się nawet pokusić o określenie jej mianem "osobnej". Oczywiście Japonia nigdy nie była krajem wolnym od wpływów innych cywilizacji, zwłaszcza tych położonych na kontynencie azjatyckim (z naciskiem na Chiny), jednak wraz z upływem lat te zapożyczenia zakorzeniły się w tam do tego stopnia, że obecnie jednoznacznie kojarzone są z Japonią (jak chociażby wywodzące się z Państwa Środka orgiami czy bonsai).
Nie inaczej było z literaturą. Pierwsze teksty literackie na ziemi japońskiej powstały jeszcze przed nastaniem 1000 roku i były silnie związane z tradycją chińską (niektóre z nich zostały nawet napisane w tamtejszym języku). Tradycyjnie były to głównie wiersze, pieśni oraz kroniki (które wielokrotnie odbiegały od prawdy historycznej na rzecz mitologii). Jednak już na początku XI wieku, w czasie gdy w Europie literatura dopiero raczkowała i skupiała się głównie na tematyce biblijnej oraz historiograficznej, w Japonii powstała powieść. Genji monogatari (Opowieść o księciu Genji) jest nie tylko uważana za pierwszą powieść na świecie, znaczenia dodaje jej również fakt, że została napisana przez kobietę (Murasaki Shikibu) i jest adresowana właśnie dla kobiet. O ile w Europie wśród ludzi pióra zdecydowanie dominowali mężczyźni, to jednak w Japonii pisarki nie były niczym nadzwyczajnym. W 1002 r. ukazał się zbiór notatek autorstwa Sei Shōnagon, w którym dwórka opisała swoją służbę na cesarskim dworze. Na tym innowacyjność tradycji japońskiej się nie kończy. W X wieku ukazała się opowieść Taketori monogatari (Opowieść o zbieraczu bambusu), która poprzez obecność wątku podróży na księżyc zaliczana jest przez niektórych do wczesnych przykładów literatury science-fiction.
Powrót na księżyc bohaterki "Opowieści o zbieraczu bambusu" (ok. 1600 r.)
Po tym wyjątkowo owocnym okresie w historii japońskiej kultury, nastał czas wyciszenia działalności literackiej. Było to spowodowane w dużej mierze wojnami, jakie toczyły się w tym obszarze. Wydarzenia te znalazły odbicie w jednej z napisanych wówczas powieści Heike Monogatari w której anonimowy autor opisuje walkę klanów Taira i Minamoto o sprawowanie kontroli nad państwem.
Czasy sprzyjające literaturze nastały wraz z rozkwitem słynnej epoki Edo (1603-1868). Przez pewien czas trwała wówczas samoizolacja Japonii, która zamknęła swoje granice w obawie przed rozszerzającymi się wpływami chrześcijańskimi. Stworzenie takiej enklawy spowodowało gwałtowny rozwój nie tylko gospodarki, ale również kultury (w tym literatury). To właśnie w tym czasie narodził się słynny teatr kabuki, ekspresyjne połączenie sztuki aktorskiej, śpiewu i tańca. Dla teatru tworzył m.in. Monzaemon Chikamatsu, często określany jako najwybitniejszy dramaturg japoński (czasami porównywany do Szekspira). Do najsłynniejszych poetów tego okresu zalicza się natomiast Bashō Matsuo, któremu zawdzięczamy powstanie haiku. Jest on również twórcą Ścieżek północy, poetyckiego dziennika z podróży, w którym zawarte zostały również słynne drzeworyty 36 widoków na górę Fudżi autorstwa malarza Hokusai Katsushika.
Drzeworyt Wielka fala w Kanagawa
Po 1868 roku zakończył się okres izolacji i Japonia ponowieni otworzyła się na kraje zewnętrzne. Jak można się łatwo domyślić, do kraju Wschodzącego Słońca szybko napłynęły nowe trendy z dalekiej Europy. Z opóźnieniem nadeszło oświecenie, które reprezentował m.in. Yukichi Fukuzawa, którego myśli przyczyniły się do gwałtownie zachodzących zmian w nowej epoce Meiji tj. do zlikwidowania feudalizmu i przeprowadzenia licznych reform zmniejszających dystans pomiędzy Japonią a krajami Zachodu. Co ciekawe, oprócz wielu tekstów natury filozoficzno-polityczne, skompilował on również słownik angielsko - japoński (który tak naprawdę był tłumaczeniem słownika angielsko-chińskiego, który Fukuzawa kupił w San Francisco). Za reprezentantów realizmu uznaje się Shōyō Tsubouchi oraz Shimei Futabatei (autor pierwszej współczesnej powieści japońskiej Ukigumo, w której odnaleźć można m.in. echa prozy rosyjskiej), z kolei Tōson Shimazaki inspirację znalazł w dziełach niemieckich romantyków (ostatecznie przeszedł do obozu naturalistów). Wówczas zrodziła się również tzw. Shishōsetsu, powieść konfesyjna, zazwyczaj z narracją w pierwszej osobie (reprezentantem tego gatunku był Shiga Naoya).
W dwudziestoleciu międzywojennym w literaturze zaczął dominować wątek proletariacki, który skupiał się głównie na życiu klas niższych i ich walce o polepszenie warunków życia. Zaczęto również kwestionować silne wpływy zachodu, czego najlepszym przykładem jest powieść Niektórzy wolą pokrzywy autorstwa Jun'ichirō Tanizaki,gdzie autor porzuca fascynację obcą kulturą na rzecz tradycji japońskiej.
A co z literaturą powojenną? Początkowo oczywiście nie obyło się bez tekstów roztrząsających tragiczne wydarzenia, zarówno te dziejące się na froncie, jak i te związane ze zrzutem bomb atomowych. Oczywiście na powojennej traumie literatura się nie kończy i japońska literatura z czasem rozpełzła się w wielu zupełnie różnych kierunkach. Kōbō Abe w swojej awangardowej prozie wielokrotnie nawiązywał do Kafki (m.in. w Kobiecie z wydm), Shūsaku Endō opisuje duchowość Japończyka-katolika (Milczenie), natomiast Banana Yoshimoto (autorka Kuchni) porzuciła wszelką tradycję literacką na rzecz nieformalnej prozy, napisanej w stylu zbliżonym do języka mangi. Tym, co spaja większość współczesnych dzieł literackich jest nieustanne przenikanie się kultury stricte japońskiej z wpływami kultury Starego Kontynentu oraz Nowego Świata.
Z Japonii wywodzi się dwóch noblistów - nagrodzony w 1968r. Yasunari Kawabata (autor Tysiąca żurawi oraz Głosu góry) oraz Kenzaburō Ōe (Sprawa osobista) laureat z roku 1994.
Ja natomiast zdecydowałam się zapoznać z twórczością niezwykle popularnego w naszym nadwiślańskim kraju autora, który być może wkrótce dołączy do zaszczytnego grona Noblistów. Tak, mowa o Harukim Murakamim, jednym z najbardziej rozpoznawalnych japońskich pisarzy na świecie. Jedni się nim zachwycają, inni natomiast kręcą nosem i nie widzą w jego twórczości nic zachwycającego. Czas dołączyć do któregoś z tych obozów. Recenzja pierwszego tomu 1Q84 już wkrótce.
Powyższy tekst w żaden sposób nie wyczerpuje tak obszernego tematu, jakim jest literatura japońska. To zaledwie zarys głównych tendencji pojawiających się w tekstach literackich tego kraju.
Joanna Bator
W.A.B., 2014
Co takiego jest w Japonii, że nas tak fascynuje? Prawdopodobnie większość z nas przeżyła w jakimś momencie swojego życia zauroczenie krajem kwitnącej wiśni. Pociągają nas japońskie sztuki walki, muzyka, dziwaczne jedzenie, tajemnicze gejsze, manga i anime. Daleki wschód za sprawą mediów (zwłaszcza internetu) zaczyna się powoli do nas przybliżać, ale mimo to wciąż nasze kultury dzieli głęboka przepaść. I to właśnie ta odmienność zdaje się tak przyciągać masy Polaków, którzy coraz chętniej wstają sprzed ekranu komputera, wsiadają w samolot i ruszają na podbój Japonii.
Od lat bywa tam również Joanna Bartor. Swoją przygodę z tym krajem rozpoczęła ponad 10 lat temu, kiedy to trafiła na jedną z tokijskich uczelni. Jej dwuletnie obcowanie z tamtejszymi obyczajami zaowocowało nie tylko ogromną miłością do tego miejsca i jego kultury, ale również nadało rozpędu jej karierze literackiej. Swoje pierwsze doznania autorka zawarła w Japońskim wachlarzu, zbiorze wypełnionym obserwacjami nowo poznanej kultury. Teraz, po dziesięciu latach od wydania tej publikacji, na rynku ukazuje się kolejna "japońska" książka Bator.
Rekin z parku Yoyogi to spostrzeżenia osoby, która ochłonęła już z pierwszej fascynacji „innym”. Ponad dziesięcioletni kontakt z tą kulturą sprawił, że Bator nie tylko wie i rozumie więcej, ale potrafi również spojrzeć na pewne problemy z dystansu. Bada Japonię, nie tyle już jej tradycję, ale przede wszystkim zmiany, jakie w niej zachodzą. Kraj ten nie stoi bowiem w miejscu, jest tak samo dynamiczny, jak wszystkie inne rozwinięte cywilizacje. Pewne trendy wymierają, na ich miejscu rodzą się inne, to, co dzisiaj wydaje się być modne, jutro może już zupełnie stracić na znaczeniu. Raz na topie są zmysłowe gejsze, innym razem uczennice w króciutkich spódniczkach. Młodzież przebiera się za fantastyczne postaci ze znanych filmów, mężczyźni udają kobiety. I co najważniejsze - nikogo zupełnie to tam nie dziwi. No, może z wyjątkiem Bator, która pomimo ochrzczenia Japonii swoim drugim domem, wciąż nie przestaje być zaskakiwana przez kolejne "niewytłumaczalne" zachowania mieszkańców.
Zwyczaje i mody panujące w Japonii zupełnie nie mieszczą się w naszych europejskich normach. W czasach, gdy tutejsze kobiety wystawiają swoje ciała na działanie promieni słonecznych, ich japońskie odpowiedniczki w największy upał paradują po ulicach opatulone materiałami chroniącymi ich cało przed przybraniem czerwono-brązowej barwy. Gdy w Polsce coraz więcej nastolatek decyduje się przyozdobić swoje zęby aparatem ortodontycznym, w Japonii coraz więcej zwolenników zyskuje moda na krzywe uzębienie. Panowie przebrani za kobiety przestają nas już dziwić, ale automaty z używaną bielizną nie mieszczą się nam wciąż w głowie. Podobnie jak obchodzenie radosnego święta fallusa, tak niepasującego do dość usztywnionej kultury Dalekiego Wschodu. Zwłaszcza, jeśli w tej samej książce za moment otrzymujemy obszerny rozdział poświęcony Otaku, chłopcom, którzy na tyle komfortowo czują się w świecie wirtualnych postaci z gier i filmów, że nie mają ochoty go opuścić. Prawdzie kobiety przegrywają w boju o względy takiego osobnika z figurką, tudzież lalką, przedstawiającą ulubiony wytwór japońskiej popkultury.
Książka Bator to zatem w dużej mierze gabinet osobowości, w którym autorka upchnęła wszystko to co "dziwne" i "odmienne". Autorka nie pomija jednak ważnej kwestii, która chyba w największym stopniu odcisnęła się na życiu Japończyków w ciągu ostatnich kilku lat. W książce co jakiś czas powraca groźne widmo Fukuszimy i elektrowni, która zupełnie nieoczekiwanie zdecydowała się zamienić losy wielu z nich w koszmar. Pojawiają się też echa II Wojny Światowej, czy wspomnienia innych drastycznych zbrodni, ale nawet te ciemne plamy nie są w stanie przyćmić wrażenia swobody i beztroski płynącej z lektury owej książki.
Można wytknąć autorce, że obraz Japonii przedstawiony w jej książce jest niepełny, że za dużo w nim samego Tokio i że zbyt dużą część zdominowali Otaku. Że za mało tu tradycji, a za dużo Murakamiego, do którego autorka odwołuje się co kilka stron. Można tak wymieniać, ale nie ma to najmniejszego sensu, taka była decyzja autorki i musimy się z tym pogodzić. I tak to, co zostało zawarte na kartach tej książki jest na tyle interesujące, że nie sposób się od niej oderwać, zwłaszcza, że Bator niejednokrotnie już udowodniła, że pisać potrafi i całkiem nieźle jej to wychodzi.
Przed nami ostatni miesiąc wakacji. Co na te ostatnie chwile wylegiwania się na plaży (ew. własnej kanapie) przygotowali dla nas wydawcy?
Będzie trochę reportażu, powrót do XX-wiecznych klasyków, wycieczka do Libanu oraz kolejna książka Jaume Cabre.
Zapraszam do zapoznania się z subiektywnym przeglądem nowości sierpnia.
Jury Nagrody Literackiej Europy Środkowej ogłosiło listę 14 książek, wyłonionych z 51 zgłoszonych, które zakwalifikowały się do półfinału.
1. Jelena Czyżowa Czas kobiet, przekł. Agnieszka Sowińska /Wydawnictwo Czarne/ Rosja
2. Emil Hakl Zasady śmiesznego zachowania, przekł. Julia Różewicz /Wydawnictwo Afera/ Czechy
3. Ołeksandr Irwaneć Choroba Libenkrafta, przekł. Natalia Bryżko i Natalia Zapór /Biuro Literackie/ Ukraina
4. Ismail Kadare Wypadek, przekł. Dorota Horodyska /Świat Książki/ Albania
5. Andrij Lubka Killer przekł. Bohdan Zadura /Biuro Literackie/ Ukraina
6. Wiesław Myśliwski Ostatnie rozdanie /ZNAK/ Polska
7. Kazimierz Orłoś Historia leśnych kochanków /Wydawnictwo Literackie/ Polska
8. Pavol Rankov Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej), przekł. Tomasz Grabiński /Książkowe Klimaty/ Słowacja
9. Tomasz Różycki Tomi. Notatki z miejsca postoju /Zeszyty Literackie/ Polska
10. Jaroslav Rudiš Koniec punku w Helsinkach, przekł. Katarzyna Dudzic /Książkowe Klimaty/ Czechy
11. Eustachy Rylski Obok Julii /Wielka Litera/ Polska
13. Martin Šmaus Dziewczynko, roznieć ogieniek, przekł. Dorota Dobrew /Książkowe Klimaty/ Czechy
14. Jáchym Topol Warsztat diabła, przekł. Leszek Engelking /W.A.B./ Czechy
Wśród nominowanych prym wiodą książki pochodzące z naszego rodzimego podwórka (5) oraz te autorstwa naszego południowo-zachodniego sąsiada (4). Można by było powiedzieć, że w tym roku jury skupiło się jedynie na naszych słowiańskich sąsiadach (Ukraina, Rosja, Słowacja), jednak wśród powyższej czternastki pojawia się perełka w postaci Albanii.
Listę finalistek, które powalczą o Nagrodę Główną oraz przyznawaną po raz pierwszy nagrodę publiczności im. Natalii Gorbaniewskiej (uhonorowanie zmarłej w ubiegłym roku przewoniczącej jury) poznamy na początku września.
W ubiegłym roku nagrodzona została ukraińska powieść Muzeum porzuconych sekretów Oksany Zabużko.
Już jutro przypada kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego, w tym roku wyjątkowa, bo 70. Z tej okazji na rynku zapanował wysyp publikacji starających się już nie tylko przybliżyć czytelnikom te dramatyczne wydarzenia, ale podejmujących próbę oceny zasadności zorganizowania tego zbrojnego wystąpienia mieszkańców okupowanej stolicy. Bez względu na to, jaki jest nasz stosunek do Powstania, powinniśmy w tak szczególnym momencie sięgnąć po przynajmniej jedną z nich, chociażby po to, by lepiej zrozumieć te tak już odległe zajścia.
Oto kilka propozycji publikacji poświęconych Powstaniu Warszawskiemu. Nie wszystkie z nich to nowości, część to rocznicowe reedycje, inne to po prostu pozycje obowiązkowe, które wypada (choćby pobieżnie) znać.
Jacek Dehnel
Poeta, prozaik, tłumacz; zajmuje się również malarstwem i rysunkiem. Wydał siedem tomów wierszy: Żywoty równoległe (2004), Wyprawa na południe (2005), Wiersze (2006), Brzytwa okamgnienia (2007), Ekran kontrolny (2009), Rubryki strat i zysków (2011), Języki obce (2013), dwa zbiory opowiadań: Kolekcja (1999) i Rynek w Smyrnie (2007), powieści Lala (2006) i Saturn (2011), cykl minipowieści Balzakiana (2008), zbiór felietonów o książkach Młodszy księgowy (2013) dwa zbiory próz: o fotografiach, Fotoplastikon (2009), oraz o mapach, Kosmografia (2012), a także tom przekładów Ph. Larkina Zebrane (2008), Karlisa Verdinsa Niosłem ci kanapeczkę (2009), Francisa Scotta Fitzgeralda Wielki Gatsby (2013) i Edmunda White'a Hotel de Dream (2012, wspólnie z Piotrem Tarczyńskim) oraz anglojęzyczną antologię Six Polish Poets (2009). Tłumacz wierszy m.in. W. H. Audena, G. Szirtesa, O. Mandelsztama oraz teksty tang A. Piazzolli. Publikował w wielu pismach literackich. Laureat wielu nagród i wyróżnień w konkursach literackich, m.in. Nagrody Fundacji im. Kościelskich (2005) i Paszportu Polityki (2006), trzykrotnie nominowany do nagrody Nike. Przez cztery lata felietonista portalu Wirtualna Polska (dział Książki), od dwóch lat – Polityki (dział Kawiarnia literacka).
Patrz też:
Jo Clifford
Jo (wcześniej John) Clifford jest nagradzaną dramatopisarką, tłumaczką, poetką, performerką, dziennikarką oraz profesorką teatrologii na Uniwersytecie Queen Margaret. Jo żyje w Edynburgu. W latach osiemdziesiątych była jedną z kluczowych postaci związanych z Teatrem Traverse. Jest autorką ponad 70 dzieł reprezentujących rozmaite formy teatralne. Jej teksty były tłumaczone na wiele języków i wystawiane na całym świecie. Sztuki jej autorstwa to między innymi Tree of Knowledge (Teatr Traverse) czy Sex, Chips and the Holy Ghost (Oran Mor) napisane na zamówienie stacji telewizyjnej Channel 4 i Alpha Fund. Jej adaptacja Wielkich nadziei Karola Dickensa w teatrze Beckman Unicorn gości aktualnie w różnych teatrach w Wielkiej Brytanii. Jo pracuje także dla Teatru Narodowego Szkocji.
Spotkania odbędą się we wrocławskiej Medatece w środę (23.07), kolejno o godzinie 19:00 i 20:30.
Internetowa transmisja (na żywo) spotkań dostępna jest na tej stronie.
Materiały fotograficzne oraz noty biograficzne pochodzą ze strony festiwalu.
Po raz pierwszy w trakcie tegorocznej odsłony Miesiąca Spotkań Autorskich spotkamy się nie z dwoma a tylko z jednym autorem, czeskim poetą Karelem Škrabalem. Niestety, wizyta szkockiego poety i powieściopisarza Matthewa Fitta została odwołana, miejmy nadzieję, że to pierwszy i ostatni taki przypadek w tym roku.
Karel Škrabal
Urodzony w 1969 roku w Jihlavie. Ukończył technikum mechaniczne, nie dokończył studiów technicznych i socjologii na Uniwersytecie Masaryka w Brnie. Od 1992 roku pracuje jako dziennikarz (Český deník, Lidové noviny, TV Nova, obecnie Mf Dnes). Członek grupy literackiej Vítrholc. Autor tomów poetyckich Podpalcie Pragę (Zapalte Prahu, 1998), Bita śmietana (Šlehačka, 2000), Druga wersja prawdy (Druhá verze pravdy, 2003) i Strachajło (Strašpytel, 2007). „Śmiem twierdzić, że Karel Škrabal jest najwyższej miary poetą oryginalnie metafizycznym, o ile rozumiemy przez to wgląd pod powłokę codzienności i zautomatyzowanego postrzegania”, napisał o nim Jan Nejedlý.
Spotkanie odbędą się we wrocławskiej Medatece we wtorek (22.07) o godzinie 19:00.
Internetowa transmisja (na żywo) spotkań dostępna jest na tej stronie.
Materiały fotograficzne oraz noty biograficzne pochodzą ze strony festiwalu.
Choć dzisiejsza pogoda bardziej kieruje nasze myśli w stronę zbiorników wodnych, to warto jednak poświęcić kilka godzin wieczornych na spotkanie z literaturą. Zwłaszcza, że dzisiaj w Mediatece zagości Hanna Samson oraz Doug Johnstone - twórcy wszechstronni i nietuzinkowi.
Hanna Samson
Pisarka, psycholożka, terapeutka. Autorka powieści o kobietach poszukujących własnej tożsamości (Zimno mi, mamo, Pułapka na motyla, Miłość Reaktywacja, Wojna żeńsko-męska i przeciwko światu, Pokój żeńsko-męski na chwałę patriarchatu, Flesz, Życie po mężczyźnie). Na podstawie jej książki powstał film Wojna żeńsko-męska w reżyserii Łukasza Palkowskiego. Wydała także dramaty Ja, prezydenta i inne głosy oraz rozmowę o mężczyznach Zabić twardziela. Autorka opowiadań (m.in. 7 opowiadań o miłości i jedno inne, 7 grzechów przeciwko miłości). Tłumaczona na serbski, niemiecki i wietnamski. Wkrótce wyjdzie jej nowa powieść Dom wzajemnych rozkoszy inspirowana Dekameronem. Felietonistka Wysokich Obcasów i Sensu.
Doug Johnstone
Pisarz, muzyk i dziennikarz mieszkający w Edynburgu. Jego szósta powieść, The Dead Beat, została opublikowana w maju 2014 roku. Dwie poprzednie książki Gone Again (2013) oraz Hit & Run (2012) znalazły się na listach bestsellerów, a Smokeheads (2011) było nominowane do nagrody Crimefest Last Laugh. Doug pracował jako wykładowca uniwersytecki, dziennikarz kulturalny, pisał także scenariusze filmowe i telewizyjne. Jest również piosenkarzem, muzykiem i tekściarzem w kilku zespołach. Posiada doktorat z fizyki jądrowej i dyplom z dziennikarstwa. Przez cztery lata pracował jako projektant radarów lotniczych.
Spotkania odbędą się we wrocławskiej Medatece w poniedziałek (21.07), kolejno o godzinie 19:00 i 20:30.
Internetowa transmisja (na żywo) spotkań dostępna jest na tej stronie.
Materiały fotograficzne oraz noty biograficzne pochodzą ze strony festiwalu.
Pierwsza połowa Miesiąca Spotkań Autorskich już za nami. Druga przyniesie nam zdecydowanie więcej pisarzy czeskich i słowackich. Już dzisiaj w Mediatece zagości czeski poeta i pisarz Jan Němec, a wkrótce po nim nastąpi kontynuacja wątku szkockiego, tym razem reprezentowanego przez Linda Cracknell.
Jan Němec
Urodzony w 1981 roku w Brnie. Absolwent religioznawstwa i socjologii na Uniwersytecie Masaryka. Pracuje jako redaktor w wydawnictwie i czasopiśmie Host. Wydał tomik poezji Pierwsze życie (První život, 2007), zbiór opowiadań Gra na cztery ręce (Hra pro čtyři ruce, 2009) oraz powieść Historia światła (Dějiny světla, 2013) poświęconą życiu i twórczości Františka Drtikola, o którym mówi: „po raz pierwszy zainteresowałem się nim jeszcze w liceum, gdy odwiedziłem jego wystawę. [...] Kiedy potem w okolicach trzydziestki odczułem konieczność napisania powieści, przypomniałem sobie jego los i znowu się w nim „zanurzyłem”. Kluczowa była dla mnie symbolika światła […] Światło łączy Drtikola fotografa z Drtikolem mistykiem”.
Linda Cracknell
Urodzona w Holandii, wychowywała się na południu Anglii, jednak od 1990 roku mieszka i pracuje w Perthshire w Szkocji. Po wygranej w konkursie literackim w roku 1998 opublikowała swój pierwszy tomik poetycki Life Drawing. Drugi, The Searching Glance, ukazał się w 2008 roku. Poza beletrystyką autorka napisała także wiele słuchowisk radiowych i sztuk teatralnych. Prowadzi warsztaty z kreatywnego pisania w całej Szkocji i poza jej granicami. Jej pierwsza powieść, Call of the Undertow, ukazała się w 2013 roku. Rok później wydała książkę non-fiction o powiązaniach między spacerami i wspomnieniami Doubling Back.
Spotkania odbędą się we wrocławskiej Medatece w niedzielę (20.07), kolejno o godzinie 19:00 i 20:30.
Internetowa transmisja (na żywo) spotkań dostępna jest na tej stronie.
Materiały fotograficzne oraz noty biograficzne pochodzą ze strony festiwalu.
Rozpoczynamy trzeci już weekend w ramach Miesiąca Spotkań Autorskich. Tym razem przyjdzie nam go powitać wraz z reportażystką Pauliną Wilk oraz ze znanym również polskiej rzeszy czytelników autorem wielu horrorów i thrillerów Grahamem Mastertonem.
Paulina Wilk
Pisarka, dziennikarka, reportażystka, autorka Lalki w ogniu. Opowieści z Indii (2011), Przygody misia Kazimierza (2012), Lato misia Kazimierza (2013), Podróże misia Kazimierza (2014), Znaki szczególne (2014). Za Lalki w ogniu otrzymała w 2012 nagrodę Bursztynowego Motyla im. Arkadego Fiedlera dla najlepszej książki polskiego autora o tematyce podróżniczej i krajoznawczej, nominowana także do Nagrody Nike oraz Nagrody im. Beaty Pawlak.
Graham Masterton
nany przede wszystkim dzięki swoim horrorom, pisze także thrillery, powieści katastroficzne oraz eposy historyczne. Jest również autorem znanej serii książek instruktażowych o seksie. Urodził się w Edynburgu, w wieku 17 lat został dziennikarzem, a kiedy miał 24 lata - redaktorem naczelnym magazynu Penthouse. Jego pierwszy horror Manitou został zaadaptowany na film z Tonym Curtisem w roli głównej. Jules Stewart zaproponował niedawno firmie produkcyjnej Libertine Films adaptację powieści Mastertona Zaklęci (Walkers). Kryminał autora White Bones, którego akcja dzieje się w Irlandii stał się fenomenem na Kindle. Jego losy powtórzyły tytuły Upadłe anioły (Broken Angels) i Czerwone światło (Red Light). Horrory Grahama Mastertona zaprezentowała w Polsce w 1989 roku jego zmarła już żona Wiescka. Dziś autor ten jest jednym z najpopularniejszych i najczęściej nagradzanych twórców w naszym kraju. Obecnie pracuje nad nowymi horrorami i kryminałami.
Spotkania odbędą się we wrocławskiej Medatece w piątek (18.07), kolejno o godzinie 19:00 i 20:30.
Internetowa transmisja (na żywo) spotkań dostępna jest na tej stronie.
Materiały fotograficzne oraz noty biograficzne pochodzą ze strony festiwalu.
Kuba Snopek
Fundacja Bęc Zmiana, 2014
Czy blokowisko może zostać zabytkiem? Ba, czy blokowisko może zostać wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO?
Zaznaczam, że chodzi o zwykłe blokowisko, jedno z wielu kopiowanych w nieskończoność planów. Moskiewskie Bielajewo to te same budynki, takie same bryły, jakie można spotkać w wielu miejscach na naszym globie. Z zewnątrz skromne, minimalistyczne elewacje, wewnątrz małe mieszkanka o podobnym metrażu i rozkładzie. Dlaczego więc objąć je szczególną troską i ocalić od nieuchronnego rozkładu? To, co uczyniło to miejsce wyjątkowym to niekoniecznie struktura budynku, a raczej wydarzenia i zachowania, do których się one przyczyniły.
O wyjątkowości tego miejsca stara nas się przekonać Kuba Snopek, urbanista i badacz architektury, który obecnie współpracuje z moskiewskim Instytutem "Strielka". Nie jest w swoich staraniach osamotniony, w 2011 roku światowej sławy architekt Rem Koolhaas powołał do życia projekt Belyayevo Forever. Wydano publikacje poświęcone osiedlu, zorganizowano specjalne wydarzenia kulturalne. A to wszystko po to, by dokonać niemożliwego i wywalczyć wpisanie tego obszaru na listę UNESCO. W tym roku również polski czytelnik otrzymał okazję, by zapoznać się z losami Bielajewa. Nakładem Fundacji Bęc Zmiana ukazała się właśnie publikacja Snopka "Bielajewo: zabytek przyszłości".
Czas odpowiedzieć sobie na dwa pytania:
a) dlaczego Bielajewo jest takie wyjątkowe?
b) dlaczego polski czytelnik miałby być zainteresowany jakimś rosyjskim blokowiskiem?
Zacznijmy od wyjątkowości. Bloki same w sobie wyjątkowe nie są. Duże szare budowle (polska mania koloru jeszcze tam nie dotarła) wykonane z tanich, choć niezbyt trwałych prefabrykatów, układają się w duże obszary mieszkaniowe zwane mikrorajnoami (ros. rajon - region). Wzniesione w ramach Chruszczewskiego eksperymentu, planu stworzenia osiedla idealnego, spójnego z ideami powojennego modernizmu (w którym jak wiemy pobrzmiewają echa nieobce komunistycznej ideologii). Patrząc na plany, które Snopek zamieścił w swojej książce, trudno nie przyznać, że architekci i planiści rzeczywiście do osiągnięcia ideału zmierzali. Starannie odmierzone odległości pomiędzy poszczególnymi budynkami (projekt oprócz bloków obejmował również budynki użyteczności publicznej, takie jak szkoły czy kina), zadbanie o obecność zieleni, czy troska o optymalne szlaki komunikacyjne - wszystko to podpowiada, że mamy do czynienia ze dokładnie przemyślaną konstrukcją, przynajmniej jak na realia ZSRR.
Takich miejsc można znaleźć w Moskwie na pęczki, jednak to właśnie wokół Bielajewa, praktycznie od samego początku jego istnienia, skupiła się uwaga wielu ludzi. Niczym magnes przyciągało ono artystów, których twórczość nie spotkała się z aprobatą ówczesnych władz. Abstrakcjonizm nie był bowiem mile widzianym kierunkiem w sztuce w ZSRR. W 1974 roku na terenie nowopowstałego osiedla została zorganizowana tzw. "Wystawa spychaczowa", która została odebrana jako akt nieposłuszeństwa wobec władzy. Wkrótce rozkwitła tu również rosyjska gałąź sztuki konceptualnej, w której zdecydowany prym wiódł Dmitrij Prigow. Zdaniem Snopka twórczość Prigowa jest nierozerwalnie związana z osiedlem. Przewija się ono zarówno w jego tradycyjnych wierszach, grafikach, oraz konceptualnych Wierszogramach, których struktura ma nawiązywać do planów moskiewskich osiedli.
Zdaniem Snopka to zderzenie trudnej w odbiorze sztuki z pospolitą zabudową stanowi nieoceniony walor tego miejsca, a to z kolei sprawia, że obszar ten powinien zostać objęty ochroną. Ze zdaniem autora można się zgodzić, można je również zupełnie negować, jedno jest pewne: bez względu na naszą opinię, problem przedstawiony przez Snopka jest dość istotny. I w tym miejscu możemy przejść do punktu b), czyli do zgłębienia powodu dla którego powinniśmy zainteresować się kwestią Bielajewa.
Rozejrzyjmy się po naszym polskim krajobrazie. Oprócz typowej szachownicy pól i połaci ubywających wciąż lasów, innym dominującym składnikiem naszej przestrzeni są zgrupowania blokowisk. Czy potrafimy sobie wyobrazić nasze wielkopłytowce jako zabytki? Raczej nie. Lista UNESCO? Nigdy. To w takim razie co po nas zostanie? Co za kilkanaście lat będzie można uznać za zabytek? Budynek kiczowatej galerii handlowej? Szklaną konstrukcję budynku korporacji? Czy jakikolwiek współczesny budynek jest godny przywieszenia charakterystycznej niebiesko-białej tabliczki? Może Kuba Snopek ma rację i powinniśmy zmienić sposób myślenia o zabytkach i zamiast skupiać się na walorach zewnętrznych pomyśleć o tym, jakie znaczenie mają dla otoczenia?
Ale Bielajewo to nie tylko książka o ochronie zabytków. Autor opisuje ciekawy proces powstawania nowej tkanki miejskiej umiejscawiając całość w kontekście politycznym, który ma wiele punktów wspólnych z ówczesną sytuacją w Polsce Ludowej. Oprócz tego znajdziemy tutaj informacje dotyczące rosyjskiego konceptualizmu oraz intrygującej postaci Prigowa (którego mieszkanie obecnie zostało zamienione w muzeum). Aż dziw, że Snopkowi udało się zawrzeć tak wiele informacji w tak niewielkiej książeczce.
Publikację Kuby Snopka czyta się błyskawicznie, jednak kwestie które zostały w niej zawarte, zostają z czytelnikiem na dłużej. Choć w pierwszej chwili pomysł wpisania tak pospolitego (i w dodatku wyjątkowo nietrwałego) zespołu budynków na listę UNESCO wydaje się graniczyć ze zdrowym rozsądkiem, po przeczytaniu całości może okazać się, że w tym szaleństwie jest metoda.
Czas na chwilę zapomnieć o upałach i znaleźć chwilę na odrobinę wytchnienia. Dzisiaj będziemy mieli okazję odpocząć w towarzystwie znanego i lubianego przez pokaźne grono polskich czytelników Zygmunta Miłoszewskiego oraz szkockiego poety W. N. Herberta, który co prawda nie jest jeszcze w naszym kraju tak rozpoznawalny jak Miłoszewski, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by ten stan uległ zmianie.
Zygmunt Miłoszewski
Pisarz, publicysta, autor m.in. powieści kryminalnych o prokuratorze Teodorze Szackim: Uwikłanie (2007) oraz Ziarno prawdy (2011), a także powieści: Domofon (2005, horror), Góry żmijowe (2006, baśń fantastyczna dla dzieci), Bezcenny (2013, thriller sensacyjny). Laureat m.in. Nagrody Wielkiego Kalibru dla najlepszej powieści kryminalnej i sensacyjnej (2008, 2011)oraz Bestsellera Empiku 2013 w kategorii "Literatura polska" za najlepiej sprzedającą się powieść roku 2013 (dla Bezcennego).
W. N. Herbert
Urodził się w 1961 roku w Dundee, studiował w Brasenose College na Oksfordzie. Aktualnie wykłada poezję i twórcze pisanie na Uniwersytecie w Newcastle. Do jego nagradzanych tomików poetyckich należą Cabaret McGonagall (1996), The Laurelude (1998), The Big Bumper Book of Troy (2002) oraz Bad Shaman Blues (2006). W 1983 założył magazyn poetycki The Gairfish. Określany jako „poeta płodny o doskonałym warsztacie” (Lilias Fraser) oraz „znakomity i znany dziwak” (Paterson & Simic) Herbert pisze utwory oparte na najbardziej nieprawdopodobnych zestawieniach. Kluczowe role w jego twórczości odgrywają intelektualista i klaun, obaj przekonani o własnym geniuszu nawet w obliczu publicznej pogardy, obaj też prowokujący współczesnych Szkotów do przemyśleń.
Spotkania odbędą się we wrocławskiej Medatece w czwartek (17.07), kolejno o godzinie 19:00 i 20:30.
Internetowa transmisja (na żywo) spotkań dostępna jest na tej stronie.
Materiały fotograficzne oraz noty biograficzne pochodzą ze strony festiwalu.
Środa dniem młodych i niepokornych pisarzy. Dziś w ramach Miesiąca Spotkań Autorskich w Mediatece pojawią się Łukasz Orbitowski oraz Zoë Strachan.
Łukasz Orbitowski
Pisarz, publicysta, autor m.in. powieści Horror show (2006), Tracę ciepło (2007) i Szczęśliwa ziemia (2013). Nominowany do nagrody Nike i Paszportów Polityki, laureat Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Młoda Polska 2012. Poza beletrystyką pisze felietony dla Gazety Wyborczej i Nowej Fantastyki.
Zoë Strachan
Rocznik 1975. Dorastała w Kilmarnock, w którym chodziła do szkoły, ale sama mówi, że „nie była wielką fanką szkoły“. Przeniosła się do Glasgow i w 1996 roku ukończyła archeologię i filozofię na tamtejszym uniwersytecie. Przez kilka pracowała, po czym wróciła na uczelnię i zdobyła tytuł magistra twórczego pisania na uczelniach w Glasgow i Strathclyde. W 2002 roku opublikowała debiutancką powieść Negative Space, następnie wydała Spin Cycle w 2004 i Ever Fallen in Love w 2011 roku. Pisze również opowiadania, libretta, sztuki, eseje i artykuły. Mieszka w Glasgow wraz ze swoją partnerką Louise Welsh, tam również uczy twórczego pisania na uniwersytecie. Niedawno zaczęła pisać kolejną powieść, tytuł jeszcze nie jest znany.
Spotkania odbędą się we wrocławskiej Medatece w środę (16.07), kolejno o godzinie 19:00 i 20:30.
Internetowa transmisja (na żywo) spotkań dostępna jest na tej stronie.
Materiały fotograficzne oraz noty biograficzne pochodzą ze strony festiwalu.